STRONA GŁÓWNA

Pisownia

Wymowa

Słowa nadużywane

Słowa używane niewłaściwie

Kwiatki

Kwiatki II

Ludzie piszą

Poradnie i artykuły



29 luty a a nuż, widelec a więc aka akcent apostrof autor bóg bynajmniej Ci ciężki, ciężko co by cofać do tyłu Cristiano Ronaldo cyrylica dedykowany deko dekold derby diakrytyczny dokładnie doktór dosiego roku dwutysięczny ekskluzywny ever facet fan Filip z konopi for furrora globa gównażeria gram gro Hong Kong ikona ilość imho jak się czujemy? jakby każdy jeden klatkarz koszta -ks kultowy kurde liczba lokalizacja lubieć manna meczy mi mieć miejsce mimo, że mini- muzeum na całe szczęście na czele na dzień dzisiejszy na najwyższym podium na dworzu nadzieji najmniejsza linia oporu nazwisko (odmiana) nazwisko (szyk) Nicholas Deep niemanie niemniej nienawidzieć nie palenie niepokojony nieswoje niż nocny Marek nostalgia nosz nowelizacja Nowy York obejdziony oboje, obydwoje obraz oczka oczywistym jest od tak odnośnie czegoś ogarniać oglądać telewizor oglądnąć olimpiada -om, -em opierać się o orginalny Oskar osobiście ów pieniążki pisze PLN po prostu pod rząd Polacy nie gęsi polonizacja Polski pomarańcz posiadać poszłem póki co póki my żyjemy półtorej produkcja proszę panią próba przekonywujący rozchodzić się ryzykować życiem rzeczypospolita se sex spacja spolegliwy ssać standart stronka swetr szacunek szczelać szlak tacierzyństwo tak? także tatałajstwo to znaczy… topic troszeczkę tudzież -tych tyś. ubrać umią, rozumią v-ce w cudzysłowiu w czym mogę pomóc? w każdym bądź razie w miesiącu Westerplatte William i Harry witam włanczać wogule wraz wszechczasów w/w wydawać się być wymyśleć wziąść yyy… z dużej litery z kąd za wyjątkiem zagranicą zagwostka zajebiście złoty zo żądzić i rządać -żesz

SŁOWA UŻYWANE NIEWŁAŚCIWIE


29 luty – fatalny nawyk mówiących i piszących w ten sposób osób, do których nie dociera, że nie ma czegoś takiego jak dziś jest 12 marzec, 5 maj, 30 wrzesień itd. Trzeba wielu zabiegów i cierpliwości, aby temu czy owemu wbić do głowy, że poprawne i sensowne są wyłącznie formy dzisiaj mamy 12 marca, 5 maja, 30 września itd. – obojętnie którego roku. Pisanie dat w ten sposób jest prawdziwą plagą, a teksty zawierające takie kwiatki atakują na każdym kroku (reklamy, opakowania towarów, artykuły, prasa, telewizja itd.).
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski

a – taki drobiazg, a tyle z nim kłopotu… Spójnik ten jest bowiem błędnie używany – w mowie i w piśmie – w mediach przez wielu dziennikarzy i publicystów, czyli wszędzie tam, gdzie należy wymagać polszczyzny w pełni poprawnej. Chodzi o to, że jeśli pierwszy człon zdania jest zaprzeczony, w drugim jako element przeciwstawny lub prostujący nie powinien wystąpić spójnik a, lecz tylko, ale, lecz. Nie należy zatem mówić ani pisać, że Na zebranie przybył nie minister, a jego zastępca albo Nie jest to podatek, a kolejna akcyza. Bo co będzie, kiedy zamiast Tu nie może być 'b', lecz 'a' powiemy Tu nie może być 'b', a 'a'? Bełkot. Zdania muszą być zbudowane w ten sposób: Nie jest to podatek, lecz… ale… tylko… kolejna akcyza. Skrótowo: nie X, a Y jest niewłaściwe, natomiast w starannej polszczyźnie wymagane jest nie X, ale, lecz, tylko Y. Bo inaczej głupoty wychodzą.
 A to dlatego, że błędnie użyty w ten sposób spójnik a może uczynić wypowiedź bezsensowną, a przede wszystkim niezrozumiałą, co widać wyraźnie choćby na przykładzie takiego zdania:
W środku nie było przestępcy, a dwoje mieszkających tam lokatorów („Kurier Szczeciński”, 22 III 2012 r.). Aż chciałoby się dodać: …a dwoje mieszkających tam lokatorów było mocno zdziwionych najściem – wtedy wszystko byłoby poprawnie. Pewien znany dziennikarz (P.K.) w programie informacyjnym niemal nigdy nie używa lecz, ale, tylko, a z zagrody jego zębów (jak by to poetycko ujął Parandowski) wydostają się takie oto kwiatki: Cały świat zastanawia się nie nad jego politycznym geniuszem, a co się działo w czasie bunga bunga albo Jest to jednak nie uzbrojona, a ćwiczebna głowica. To już jest doprawdy paradne, w mowie bowiem „a ćwiczebna” brzmi jak „aćwiczebna”, czyli… no właśnie, co – „niećwiczebna”? Oto powstał przymiotnik zawierający przedrostek -a, zbudowany na wzór takich słów, jak aspołeczny, anormalny czy asymetryczny. Nieuzbrojona, aćwiczebna głowica, hi, hi…
 Tak czy inaczej to jest już niestety prawdziwa plaga: piszą tak internauci, piszą autorzy artykułów w mniej lub bardziej profesjonalnych serwisach, piszą dziennikarze w gazetach i mówią w telewizji. Jedynie w książkach jeszcze udaje się tego uniknąć, choć, o dziwo, można to napotkać w tych starszych, wydawanych nawet w głębokim PRL-u. Po prostu dominuje językowe lenistwo, mało kto chce wiedzieć i rozumieć, jak należy poprawnie posługiwać się językiem polskim.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

a więc – uwaga, to wyrażenie jest całkowicie poprawne! Mylny jest jedynie pogląd, że niewłaściwe jest rozpoczynanie nim zdania. Wśród wielu osób pokutuje przekonanie, że nie należy zdania rozpoczynać od a więc. Nie wiadomo, skąd się wzięło to błędne przeświadczenie, ale co rusz można napotkać na tego typu wypowiedzi, głównie w internecie: A więc (tak, wiem, że od „a więc” nie zaczyna się zdania) znowu nie udało mi się zdobyć biletów na koncert Biebera. Chciałoby się wtedy spytać: a więc skoro wiecie, to dlaczego tak piszecie? Mało tego, niektórzy przekonują siebie i innych, że w ogóle nie należy rozpoczynać zdania od a. Co jest również oczywistą nieprawdą, niewiele jest bowiem wyrazów (w praktyce należą do nich tylko skrócone formy zaimków osobowych: mi, go, ci, mu, się), od których nie wolno zaczynać zdania, a z całą pewnością nie należą do nich a więc i a.
 Kto to w ogóle wpada na takie pomysły? Być może to pozostałość z czasów szkolnych, kiedy nauczyciele strofowali uczniów, nakazując im, żeby nie rozpoczynali zdania od więc (bez a). Jest o tym mowa choćby w powieści dla młodzieży „Za minutę pierwsza miłość” Hanny Ożogowskiej, w której nauczycielka historii, pani Skoczelowa, upomina swoich uczniów, by nie zaczynać w ten sposób zdania. A książka została wydana w roku 1972.
 Warto przy okazji zauważyć, że książkowym (czyli wyszukanym, nie takim jak w codziennej polszczyźnie) odpowiednikiem a więc jest łacińskie słówko ergo, od którego również można zacząć zdanie. I czasem niektórzy w internecie tak właśnie piszą: Ergo, nie ma w tym wypadku żadnych wątpliwości.
 Wspomnianej nieprawdziwej regule, że nie należy rozpoczynać zdania od a, przeczą choćby polskie tytuły zagranicznych filmów, z których można wybrać kilkanaście tych najbardziej znanych:

 
A gdyby wszczęli wojnę i nikt się nie stawił? (1970, reż. H. Averback)
 
A jednak żyje (1974, reż. L. Cohen)
 
A jeśli to miłość? (1961, reż. J. Rajzman)
 
A kochanek miał sto (1928, reż. H. Hawks)
 
A na koniec przyszli turyści (2007, reż. R. Thalheim)
 
A na morzu spokój (2011, reż. V. Schlöndorff)
 
A orkiestra grała dalej (1993, reż. R. Spottiswoode)
 
A oto koń siny (1964, reż. F. Zinnemann)
 
A potem nie było już nikogo (1945, reż. R. Clair)
 
A statek płynie (1983, reż. F. Fellini)
 
A teraz coś z zupełnie innej beczki (1971, reż. I. MacNaughton)
 
A to historia (1963, reż. N. Jewison)
 
A więc wojna (2012, reż. McG)
 
A właśnie, że tak! (2007, reż. M. Lehmann)
 
A życie trwa dalej (1991, reż. A. Kiarostami)

 A więc całkiem sporo. Zapewne znalazłoby się też dużo przykładów z literatury.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Językowa corrida
Językowa corrida

autor – co jest nie tak z autorem? Ano to, że słowo to awansowało do rangi kolejnego językowego potworka. Autorem bowiem może być twórca jakiegoś dzieła, zwłaszcza literackiego, także inicjator czy projektodawca, np. jakiegoś paktu, obecnie natomiast nagminnie rozszerza się znaczenie tego słowa na tego, kto coś zdobył lub czegoś dokonał. W efekcie co chwilę można usłyszeć i przeczytać nie tylko, że ktoś jest autorem powieści, sztuk, reportaży, esejów, scenariuszy, felietonów, planów, pomysłów czy projektów, lecz także (pod wpływem angielszczyzny), że jest autorem bramki (zamiast strzelcem), rekordu (zamiast zdobywcą), napadu (zamiast sprawcą), tragedii (zamiast winnym), gwałtu (!!!) i tym podobnych absurdów.
 Jak widać, niektóre z tych sformułowań to ewidentne głupoty, ale teraz w mediach to już hulaj dusza. Tytuły artykułów w portalach internetowych obwieszczają na przykład, że
Autor wielkiego skandalu straci swój majątek (zamiast np. bohater) albo Autorka zamachu na prezydenta USA odzyska wolność (zamiast sprawczyni) – to najjaskrawsze przykłady na całkowite niezrozumienie i nadużycie tego słowa. W lipcu 2012 r. zaś korespondent Polskiej Agencji Prasowej przywalił naprawdę z grubej rury, nadając z Meksyku: Prokuratura wskazała na Los Zetas jako autorów morderstw w północnym stanie Tamaulipas. Czekamy zatem na następne takie kwiatki. Na przykład na artykuł kulinarny o autorze flaków po cygańsku albo o tym, że Pan Bóg był autorem potopu.
Obcy język polski

bynajmniej – jest uparcie mylone z przynajmniej, a brać internetowa najwyraźniej dzieli się na dwie grupy: na tych, którzy używają go poprawnie i na tych, którym się tylko tak wydaje. Słowo bynajmniej jest partykułą przeczącą i oznacza 'wcale, zupełnie, ani trochę'. Na przykład: Był silny, ale bynajmniej nie głupi (co znaczy np. Był silny, ale wcale nie głupi) oznacza coś innego niż Był silny, ale przynajmniej nie głupi (czyli: Był silny, ale chociaż nie głupi). A już rażąco niepoprawne są zdania typu Bynajmniej dostałeś nagrodę pocieszenia; Miał bynajmniej lekką śmierć; Zjedz bynajmniej śniadanie itp. – poprawnie: Przynajmniej dostałeś nagrodę pocieszenia; Miał przynajmniej lekką śmierć; Zjedz przynajmniej śniadanie (w każdym z tych przykładów przynajmniej znaczy i może być zastąpione przez chociaż).
 Oba te słowa są permanentnie mylone i nie ma innej rady, jak tylko zapamiętać sobie, co dokładnie znaczą. Być może ułatwieniem będzie przyswojenie sobie, że bynajmniej niemal zawsze musi występować z przeczeniem nie – jak widać w powyższych zaznaczonych na czerwono przykładach, takiego zaprzeczenia tam brak. Zdania te (dwa pierwsze) nabrałyby sensu, gdyby zapisać je w ten sposób:
Bynajmniej nie dostałeś nagrody pocieszenia; Nie miał bynajmniej lekkiej śmierci.
 Zdarzają się również całkiem komiczne użycia słowa bynajmniej, jak w takim zdaniu:
Wiem, że film powstał chyba w ZSRR, bynajmniej gdzieś w krajach bloku wschodniego. Tu już w ogóle nie bardzo wiadomo, co autor miał na myśli, bo w miejsce bynajmniej dość średnio pasuje przynajmniej (może miało być chyba lub najwyraźniej?).
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski

cofać do tyłu – klasyczny, bodaj najczęściej przytaczany przykład konstrukcji zdaniowej, w której treść jednego wyrazu jest zawarta w znaczeniu drugiego (swego czasu powszechnie krytykowano komentatorów sportowych za nagminne stosowanie wyrażenia wycofać piłkę do tyłu). Mówiąc prościej, drugi wyraz jest zbędnym powtórzeniem tego pierwszego, tyle że w innej formie. Takie zdanie to pleonazm, a potocznie: masło maślane. Inne przykłady takich sformułowań, z mniej lub bardziej wyraźnym bądź rażącym powtórzeniem: wracać z powrotem, podskoczyć do góry, spadać w dół, kontynuować dalej, celne trafienie, poprawić się na lepsze, mieć dwie alternatywy, pełny komplet, potencjalne możliwości, zarabiać pieniądze, podzielić na dwie połowy, fakty autentyczne, przychylna akceptacja, okres czasu. Ciekawa rzecz: niektórzy za pleonazm uznają także kartkę papieru, ale choć wydaje się to całkiem dorzeczne, pewne wątpliwości jednak pozostają, zważywszy na fakt, iż językoznawcy nie uważają (i chyba słusznie), że każdy pozorny pleonazm jest karygodny i stanowiący nieakceptowalny przykład dublowania treści.
 Omawiane wyrażenie nie jest jednak wymysłem naszych czasów, bo taka wpadka przydarzyła się już Sienkiewiczowi w „Krzyżakach”:
Na to ramiona Juranda poczęły się cofać w tył, a palce rozszerzać się na kształt szponów drapieżnego ptaka. Wpadka – z punktu widzenia obecnej wiedzy języko- znawczej, bo może wówczas, czyli na przełomie XIX i XX wieku, nie było to poczytywane za błąd.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

deko – od dawna przywoływany przez językoznawców przykład i dowód na to, że Polacy nie umieją (lub nie chcą umieć) poprawnie używać nazw jednostek miar. Wiele osób wychodzi z założenia, że skoro kupuje się trzy kilo jabłek, to należy zaopatrzyć się także w dziesięć deko sera. Nic bardziej mylnego. Kilo jest bowiem skróceniem od kilograma, a deko – nie od „dekograma” przecież, lecz dekagrama. Rzadko kiedy jednak jest to zauważane i powszechnie nie mówi się poprawnie deka, tylko deko. Przykłady do zapamiętania można zaczerpnąć choćby z Jana Brzechwy: Poproszę mleka pięć deka (tak kupowała Kaczka Dziwaczka), choć mleko sprzedaje się na litry, a nie dekagramy, czy Zjadła bułki ze dwa deka i popiła szklanką mleka (tak posilała się Pchła Szachrajka).
 Z równie wielką niechęcią przyjmuje się do wiadomości, że wiele nazw jednostek miar należy odmieniać, a nie pozostawiać je w formie nieodmienionej. Dotyczy to szczególnie
gramów, które w wyrażeniach typu Proszę mi odlać dwieście gram tej nalewki uparcie przyjmują taką właśnie formę, choć nikt przecież nie powie, że kupił czternaście kilogram ziemniaków. Podobnie jest z woltami czy watami. Niejeden przekonany jest, że zakupił żarówkę o mocy 60 wat, podczas gdy w rzeczywistości ma ona moc 60 watów. I dałby głowę, że prąd do lampy, w którą wkręcił tę żarówkę, ma napięcie 220 wolt, co również jest nieprawdą, przez kabel płynie bowiem 220 woltów. Rzecz jasna, można także używać od dawna ustalonych skrótów tych jednostek: kg, dag, g, W, V.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski

derby – odmiana słowa derby (w znaczeniu: 'mecz pomiędzy drużynami z tego samego miasta lub regionu') jest zaaprobowana, choć stosunkowo od niedawna. Można zatem mówić i pisać, że W ostatnich derbach Łodzi zwyciężył Widzew, choć podobno częste są przypadki, kiedy dziennikarzom sportowym wyżej stojący redaktorzy zabraniają odmieniania słowa derby. Taką źle pojętą konsekwencją wykazuje się np. pewien znany ogólnopolski tygodnik piłkarski, uparcie stosując konstrukcje zdaniowe tego typu: Podopieczni Davida Moyesa w pierwszych w tym sezonie derby Liverpoolu rozbili The Reds, wygrywając aż 3:0; Negatywne wydarzenia przeważnie związane są z derby Belgradu; W niedawnym derby Italii… itp. W dodatku, czego gazeta nie zauważa, w dwóch z tych zdań następuje wyraźna niekonsekwencja, albowiem w jednym słowo derby ma najwyraźniej liczbę mnogą (w pierwszych derby), a w drugim pojedynczą (w niedawnym derby).
por. jęz. PWN
Obcy język polski

dwutysięczny – jeden z najczęściej popełnianych błędów. Mimo że nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że urodził się w roku tysiąc dziewięćsetnym którymś lub tysięcznym dziewięćsetnym którymś, lecz tysiąc dziewięćset którymś, formy w roku dwutysięcznym dziewiątym (zamiast poprawnej w roku dwa tysiące dziewiątym) na dobre zadomowiły się w polszczyźnie, będąc jaskrawym przykładem braku znajomości zasad języka polskiego oraz zwykłej logiki. Błędne użycie tego słowa słychać chyba u większości osób (oprócz uczulonych zapewne na ten problem dziennikarzy, choć i wśród nich zdarzają się wyjątki). Jak Polska długa i szeroka, większość obywateli nawija o latach dwutysięcznych którychś. Chciałoby się spytać: czy z równą zawziętością będziecie mówić o roku dwutysięcznym setnym dwudziestym drugim i każdym innym z tego wieku, czy jednak o dwa tysiące sto dwudziestym drugim? W ogóle przydałoby się wprowadzić zwyczaj, że kiedy ktoś proszony jest o wypowiedź przed kamerą, najpierw daje mu się do zrozumienia, żeby postarał się nie mówić w ten niepoprawny sposób. Chyba nie podpadałoby to pod paragraf obrazy osobistej?
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida

ever – niedorzeczność internetowego slangu zdaje się obecnie osiągać punkt krytyczny za sprawą tej oto ordynarnej zrzynki z angielszczyzny. Jaki jest wpływ tego języka na polszczyznę, powszechnie wiadomo, jednak tym razem przekroczono wszelkie granice. Oto bowiem coraz więcej osób zamiast pisać, że coś jest „naj”, jakie w życiu widział, słyszał, miał itp., pisze po prostu ever i… po kłopocie. Przykłady: To najlepsza kapela rockowa ever; Najmroczniejszy film Lyncha ever; Według mnie to najpiękniejsza bramka Rasiaka ever; Dla niektórych najfajniejszym komiksowym bohaterem ever jest Daredevil i tym podobne kurioza. Całkowicie zaś po bandzie pojechał internauta, który swój blog zatytułował krótko, acz treściwie: Najlepsze filmy EVER. Jak tu jednak nie korzystać z dobrodziejstw tego słowa, skoro nawet krótkometrażowy film, nagrodzony w 2017 r. na festiwalu w Cannes, nosi tytuł „Najpiękniejsze fajerwerki ever”, a w 2021 r. pojawiła się w telewizji reklama popularnego napoju z hasłem „Najlepsza coca-cola ever”?
 Jak łatwo zauważyć, krótkie jak mgnienie oka
ever (także w totalnie luzackiej wersji evah) zastępuje całą masę zwrotów, do których napisania trzeba zużyć o wiele więcej czasu, energii, a przede wszystkim pomyślunku. Jaki słyszałem; jakie w życiu spotkałem; jaki kiedykolwiek oglądałem; jaki powstał czy po prostu wszech czasów – jak widać, potworek zwany ever może zastąpić absolutnie wszystko. Mózg pewnie także.


idol i fan – dwa słowa, których przeciwstawne znaczenia są mylone przez sporą rzeszę nieletnich użytkowników internetu. Rezultatem jest absurdalny komizm zdań tego rodzaju: Reszta to komercha, ale i tak są moimi fanami; Jestem idolką obu Stuhrów, szczególnie starego; Paris jest moją fanką i nawet jeśli nie bardzo umie śpiewać, to szybko nadrobi te braki; Po prostu uwielbiam kolesia, jestem jego wielkim idolem. Warto jednak zaznaczyć, że nierzadko mylenie obu pojęć jest celowym zabiegiem i tanią prowokacją.
 W jednej ze swoich internetowych pogadanek językoznawca prof. Jerzy Bralczyk zauważył, że już Wojciech Młynarski w swoim tekście piosenki pt. „Najpiękniejszy list miłosny” delikatnie zakpił z nieumiejętności rozróżniania tych (a ściślej – pokrewnych) pojęć. Autor złożył bowiem taką oto strofkę: Piszę do Pani z tremą wielką, bo jestem Pani ulubieńcem, a Pani moją wielbicielką…



ilość i liczba – często mylone ze sobą wyrazy o dość podobnych znaczeniach, a przez to niewłaściwie używane. Najprościej mówiąc, ilość to miara tego, co może być mierzone lub ważone, a liczba – tego, co może być policzone. Tak więc nie można mówić, że potrzebna jest duża liczba wody czy piasku, bo to całkowicie bez sensu, lecz tylko ilość wody i piasku. Nie: zużyto wielką liczbę cementu, tylko – wielkie ilości cementu. I odwrotnie: nie może być mowy o ilości ludzi, tylko o liczbie ludzi. Nie: ilość wypadków drogowych, tylko liczba wypadków. Faktem jest, że czasami dopuszcza się wymienne używanie obu tych rzeczowników, zwłaszcza gdy chodzi o duże wielkości, często też trudno ustalić rodzaj policzalności danego zjawiska i czy pownno się użyć słowa ilość czy liczba, ale podstawowa zasada brzmi, że nie powinny one być używane zamiennie.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida
Językowa corrida

jak się czujemy? – paskudztwo językowe tego samego gatunku co opisane niżej W czym mogę pomóc. Jest to zwrot słyszany głównie przez pacjentów w szpitalach, a stosowany przez lekarzy i pielęgniarki na wszystkich szczeblach naszej służby zdrowia (tak mówią ci, co przeżyli). Bez względu na to, czy jest wyrazem familiarności ze strony czcigodnego eskulapa i wynika wyłącznie ze szczerej troski wobec pacjenta, czy stanowi tylko przejaw znużenia pracą i kiepskiego humoru siostry oddziałowej, zwrot Jak się czujemy? jest w dużym stopniu protekcjonalny i odpychający, a pacjenci, którzy zdają sobie z tego sprawę, mają prawo poczuć się wpędzani w dodatkową chorobę. Jednym słowem, jeśli się to słyszy kilka razy dziennie, można od tego autentycznie oszaleć. A sprawa jest banalnie prosta: jeśli lekarz, pielęgniarka czy ratownik medyczny nie chcą być posądzeni o nieuprzejmość, niech pytają Jak się pan/pani czuje? I poprawnie, i elegancko, i po kłopocie.
 Ale kto wie, czy nie jest to jakiś językowy relikt, który uchował się do dziś. W komedii „Smarkula” z roku 1963 mówił tak doktor do swojej podopiecznej: No, jak się czujemy? No, temperatury nie mamy. A zatem – może kiedyś tak się mówiło i to była językowa norma? Chyba że zostało to utworzone wyłącznie na potrzeby filmu, tak jak słynne już Niech się rozbierze i położy („Pora umierać” z roku 2007) z absolutnie genialną w swojej prostocie i celną ripostą.
 O regionalnym charakterze pewnego innego wyrażenia i o jego niestoso- wności w języku ogólnym można przeczytać w linku poniżej.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN

każdy jeden – niegdyś już we wczesnych latach szkoły podstawowej uczono, żeby nie używać tego sformułowania jako synonimu zaimka każdy. Nie są poprawne zdania typu Z moich synów każdy jeden jest karateką czy W tej szkole każdy jeden uczeń to diler narkotyków. Warto też wspomnieć, że nie istnieje i jest absolutnie nie do przyjęcia słowo każden, czasami błędnie używana forma słowa każdy (dopuszczalne co najwyżej w dawniejszych tekstach, jak choćby w „Weselu” Wyspiańskiego: Wyście sobie, a my sobie, każden sobie rzepkę skrobie). Tak samo paskudne (choć na szczęście raczej rzadko już spotykane) jest mówienie któren zamiast który (na któren, tak samo jak i na każden, można natrafić w powieściach Tadeusza Dołęgi-Mostowicza).
 Mówienie lub pisanie o
każdym jednym da się zaakceptować jedynie jako pewien element stylizacji językowej. Np. polski film krótkometrażowy, etiuda dokumentalna z roku 1976, nosi tytuł „Każdy jeden z…”, a w powieści „Shantaram” G.D. Robertsa pewien Hindus wdzięcznie kaleczy język angielski, mówiąc m.in. (w przekładzie na polski): O tak! Karlę zna każdy jeden. Chcesz ją rozpoznać? Z kolei raczej trudno stwierdzić, czy w „Antku Cwaniaku” A. Kamińskiego zdanie Każdy jeden jest równy każdemu jednemu, takie powinno być prawo (to o zuchach) jest umyślnie stylizowane, czy po prostu całkowicie błędne.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN

manna – odmiana tego słowa to ABC porad językowych, od lat sprawiająca kłopoty zwłaszcza młodszym osobom. Odnotujmy zatem w kilku słowach: należy mówić i pisać o kaszy mannie (nie o kaszy mannej) albo że ktoś je kaszę mannę (nie manną) lub nie ma kaszy manny (nie mannej). Manna to nie przymiotnik odpowiadający na pytanie jaka? (tak jak staranna – starannej, staranną), lecz rzeczownik taki jak panna, Anna (pannie, pannę, panny, Anna, Annę, Anny). Jeśli w dodatku przyswoimy sobie również, że nie jest to kasza czyja? Wojciecha Manna, poprawna odmiana nie powinna już stanowić problemu.
 Zagadnieniu manny (jak również wielu innym, opisanym na niniejszej stronie) poświęcony został cały rozdział książki „Pan Słówko ma głos” Marii Kowalewskiej, popularnego niegdyś poradnika językowego dla młodszych czytelników.



meczy – rzeczowniki zakończone na spółgłoskę stwardniałą, m.in. 'c' lub 'cz', sprawiają masę kłopotów, kiedy trzeba je odmienić w dopełniaczu liczby mnogiej. Najczęściej dotyczy to słowa mecz, które przybiera formę meczy (Znam wyniki tych meczy; Nie wygrali żadnego z wyjazdowych meczy) zamiast meczów, które to określenie uważane jest przez wiele osób za jedynie poprawne i zgodne z wzorcową polszczyzną. Często jednak lingwiści nie podzielają takiego stanowiska, uznając je za zbyt arbitralną decyzję dawniejszych językoznawców, i są zdania, że należy mówić i pisać zarówno meczów, jak i meczy, tak jak dopuszczalna jest oboczność skeczów i skeczy. Tak czy owak, niektórzy uważają, że to koza meczy, a oni chcą oglądać dużo meczów. Cóż, można i tak.
 Podobnie jest z kilkoma innymi słowami, które nie wzbudzają już takich wątpliwości co do odmiany. Powinno być zatem: tych
pieców (a nie: piecy), widelców (a nie: widelcy), pajaców (a nie: pajacy), klubowiczów (a nie: klubowiczy), forumowiczów (a nie: forumowiczy). W rozeznaniu się w sytuacji nie pomagają podobnie zbudowane wyrazy, ale odmieniające się na odwrót. Czyli: mieczy (a nie: mieczów), palaczy (a nie: palaczów), biegaczy (a nie: biegaczów).
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida

na całe szczęście – uwaga, kontaminacja! Czyli skrzyżowanie dwóch poprawnych połączeń frazeologicznych o zbliżonym znaczeniu. Mówiąc prościej, dwa wyrażenia, na szczęście i całe szczęście, zostały połączone i powstało w ten sposób na całe szczęście, bardzo często używane w mowie i w piśmie, lecz w słownikach na ogół uznane za niezalecane (jak i inne kontaminacje). Można powiedzieć albo napisać: Na szczęście zdążyliśmy się ubezpieczyć albo Całe szczęście, że zdążyliśmy się ubezpieczyć, natomiast nie powinno to być Na całe szczęście zdążyliśmy się ubezpieczyć, ani również Na nasze (moje, twoje) szczęście zdążyliśmy się ubezpieczyć. I koniec, i kropka (poniższe ostrożne, odrębne głosy z poradni PWN są raczej odosobnione i doprawdy nie wiadomo już, komu i czemu wierzyć).
 Z analogicznych przyczyn należy unikać używania
jak na ironię losu, ponieważ jest to połączenie dwóch wyrażeń: jak na ironię i ironia losu. Właśnie tak napisano w magazynie „Świat Wiedzy Historia” (nr 3/2015): Bezpośrednią przyczyną upadku Mesaliny była – jak na ironię losu – miłość.
 [porównaj: „w każdym bądź razie”]

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski

na czele – …musi stać na końcu. Przynajmniej w pewnego rodzaju konstrukcjach zdaniowych. Spójrzmy: w zdaniach typu Pochód na czele z ministrem gospodarki, Konwój na czele ze złotym mercedesem, Delegacja na czele z Kowalskim są błędne! Te wypowiedzi powinny wyglądać tak: Pochód z ministrem gospodarki na czele, Konwój ze złotym mercedesem na czele, Delegacja z Kowalskim na czele, ponieważ określenie z kimś lub czymś na czele oznacza tutaj 'pod czyimś kierownictwem, zarządem, przywództwem' i z zasady należy postawić je na końcu.
 Właściwie dlaczego koniecznie na końcu? Ponieważ w przeciwnym wypadku powstają konstrukcje po prostu ułomne gramatycznie i w pewien sposób komiczne, choć ta druga cecha zwykle nie jest zauważalna dla przeciętnego użytkownika polszczyzny. Najlepiej unaocznił to językoznawca prof. Walery Pisarek, który w celu ilustracji problemu podał takie oto przykłady:
człowiek w chmurach z głową, tango w ustach z wodą, kobieta na ręku z dzieckiem. Każdy chyba zauważy, że w tych zdaniach coś nie gra, prawda? Oczywiście powinny one wyglądać tak: człowiek z głową w chmurach, tango z wodą w ustach, kobieta z dzieckiem na ręku, i dokładnie tak samo błędnie zbudowane są wyrażenia w rodzaju Pochód na czele z ministrem gospodarki, gdyż po zmianie kolejności składników wychodzą językowe buble, których niestety sporo jest w tekstach prasowych i internetowych.
 Oczywiście czymś innym jest
na czele oznaczające 'na pierwszym, naczelnym miejscu, z przodu, na początku, przed innymi'. Powiemy: Na czele pochodu szedł minister gospodarki, Na czele konwoju jechał złoty mercedes, Na czele delegacji zobaczyliśmy Kowalskiego i to jest w pełni poprawne, gdyż forma na czele czegoś jest czym innym niż z kimś lub czymś na czele. Wbrew pozorom jest to dość proste rozróżnienie i przy odrobinie wysiłku każdy może je sobie przyswoić (także dziennikarze internetowi!), a wtedy nie będzie już popełniać omówionego błędu.
Obcy język polski
Obcy język polski

na dzień dzisiejszy – wyrażenie to nie jest bezdyskusyjnym błędem. Są sytuacje, w których ich użycie jest dopuszczalne lub wymagane i w których trudno (lub w ogóle jest to niemożliwe) znaleźć inny odpowiednik. Jest natomiast nadużywane w polszczyźnie potocznej (stanowiąc tzw. kancelaryzm), w zdaniach typu Na dzień dzisiejszy nie robimy żadnej akcji (zamiast: Dzisiaj nie robimy żadnej akcji) czy W dniu dzisiejszym (jutrzejszym) wybieram się na wakacje (zamiast: Dzisiaj (jutro) wybieram się na wakacje), co sprawia, że są one bardzo pretensjonalne.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida
Językowa corrida
Językowa corrida

na najwyższym podium – sformułowanie bezsensowne, ponieważ stanąć można co najwyżej na najwyższym stopniu podium. Podium bowiem składa się zazwyczaj z trzech stopni i można stanąć na którymś z nich, a więc także na najwyższym. Oczywiście, teoretycznie można stanąć na najwyższym podium, ale wtedy trzeba by ustawić kilka podiów jedno na drugim i wspiąć się na najwyższe. Ułomne określenie na najwyższym podium stosowane jest uparcie przez sporą grupę dziennikarzy i redaktorów sportowych.
por. jęz. PWN
Obcy język polski

najmniejsza linia oporu – bardzo rozpowszechnione określenie, którego poprawną formą jest iść po linii najmniejszego oporu. Nie chodzi bowiem o najmniejszą linię, lecz o najmniejszy opór. Również lepiej jest składać wyrazy serdecznego współczucia, a nie serdeczne wyrazy współczucia, gdyż zazwyczaj serdecznie współczujemy, a nie składamy serdeczne wyrazy.
 Co ciekawe, dawniej mówiło się zupełnie inaczej. Oto bowiem w „Karierze Nikodema Dyzmy” możemy przeczytać coś takiego: Nikodem natychmiast zaproponował odłożenie misterium na dalszy tydzień, lecz panna Stella z oburzeniem oświadczyła, że byłoby to już pogwałceniem kanonów i że nigdy nie pójdzie drogą najsłabszego oporu. Widać to? Pójść drogą najsłabszego oporu! Toż to ani chybi protoplasta obecnego
iść po linii najmniejszego oporu.
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski

niemanie – podobnie jak opisany niżej obejdziony, jest to raczej ciekawostka, prawdopodobnie bowiem takiego słowa nie ma. Niektórzy być może znają stary dowcip o tym, jak milicjant wlepiał mandat za niemanie świateł, czasem nawet ten i ów zarzeka się, że coś takiego przydarzyło mu się naprawdę w czasach słusznie minionych. Problem w tym, że słowo manie nie istnieje, gdyż czasownik mieć nie ma swojej formy odczasownikowej, tak jak np. robić – robienie, spać – spanie, klikać – klikanie. Czasem ktoś usiłuje od mieć utworzyć właśnie manie, miecie, mienie, ale są to dziwolągi nadające się jedynie na żarty językowe, jak to się stało właśnie w przypadku wspomnianego kawału (niemanie byłoby rzeczownikiem odczasownikowym). Oczywiście najodpowiedniejszym słowem byłby tu brak.
 Mimo to od czasu do czasu ktoś próbuje sobie poradzić z tym wyzwaniem, mniej lub bardziej świadomie. Oto raz na forum, w temacie o filmie „Między słowami”, jeden z użytkowników napisał:
Symbolem akceptacji i dystansu do własnej kariery jest wystąpienie w jakimś popapranym japońskim programie, pójście na imprezę dla małolatów i manie w dupie własny wizerunek. Ho, ho! Jakżeż dzielnie sobie poczynał internauta, usiłując w zdanie wpleść rzeczownik od mieć, ale – wyszło to, co zawsze w takich wypadkach, czyli kupa śmiechu. Bo takiego słowa nie ma i już. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nie bardzo wiadomo, czym w tej wypowiedzi zastąpić manie, dlatego lepiej w ogóle unikać prób używania go. Na koniec dodajmy, że mamy w naszym języku całkowicie poprawne słowa mniemanie i domniemanie, zupełnie niezwiązane z opisanym w tym haśle.
por. jęz. PWN

obejdziony – czyli bardzo nietypowe hasło w tym dziale, zamieszczone tu wyłącznie w celu informacyjnym (i trochę jako ciekawostka). Chodzi tu o pewien nierozwiązywalny problem językowy, mianowicie: jak utworzyć imiesłów bierny od czasownika obejść. Spójrzmy: kiedy mówimy, że jemy kolację – po utworzeniu imiesłowu biernego powiemy, że kolacja została zjedzona. Mówimy, że oglądamy film – film został obejrzany. Ale gdy obchodzimy dokoła górę, staw, dom, wieżę czy cokolwiek innego – góra została… obejdziona? obszednięta? obeszła? obszedła? obchodzona? przejdziona? Takich słów po prostu nie ma, bo imiesłów bierny od obejść nie wykształcił się przez setki lat istnienia polszczyzny. Pech i już. Dlatego nie warto tworzyć jakichś językowych cudów i połamańców, bo i sami językoznawcy zalecają, by nie łamać sobie głowy tym problemem (patrz: poniższe linki PWN). Zagadkę pod nazwą „jak obejść górę” można co najwyżej zadawać znajomym i z uciechą obserwować ich intelektualne wysiłki podczas prób rozwiązania tej kwestii (internauci zresztą już od dawna starają się ją „rozkminić”). A na koniec wyjaśnić im, dlaczego góra nie może być… Właśnie.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN

oboje, obydwoje – to liczebnik zbiorowy odpowiadający liczbie dwa, odnoszący się wyłącznie do dwojga osób obu płci. O dwóch kobietach, paniach, dziewczynkach, powiemy, że obie (obydwie) były piękne, a o dwóch mężczyznach, panach, chłopcach – obaj (obydwaj) byli przystojni. Jednak wiele osób używa liczebników oboje i obydwoje w odniesieniu do osobników płci męskiej, co jest całkowicie nieprawidłowe. Kocham Flipa i Flapa, oni oboje byli królami komedii czy My oboje (tzn. Marek i Michał) nie zgodziliśmy się na taką zamianę – oto typowe przykłady. Mówienie o dwóch chłopcach czy mężczyznach oboje może sugerować, że ich orientacje seksualne i stosunki ich łączące są coś-tego-nie-tego. Doprawdy paradne to jest, kiedy bije się dwóch mięśniaków, a ktoś trzeci woła: Oboje natychmiast się uspokójcie! (w pirackich napisach do filmu). Ba, trafił się w jednym z serwisów filmowych tekst, w którym autor nagminnie pisał oboje o duecie aktorskim Gene Wilder – Richard Pryor. Niestety, fakt, że jeden z nich był biały, a drugi czarny, również nie daje podstaw do użycia tego słowa…
 Rzecz jasna, opisane zjawisko odnosi się także do innych liczebników zbiorowych; nie należy więc mówić o grupie mężczyzn
troje, czworo, siedmioro facetów, tylko trzech, czterech, siedmiu itd. Tak więc nie To oni dwoje (Gore i Wilder z Depeche Mode) współtworzyli muzykę w zespole, tylko oni dwaj. Na taką samą nonszalancję pozwoliła sobie stacja Canal+, która w lutym 2015 r. wyemitowała „Legendę Herkulesa” i w jednej ze scen kazała lektorowi czytać: Wy dwoje za nią. A polecenie odnosiło się do oddziału żołnierzy. I jeszcze zdanie z artykułu w serwisie Gazeta.pl (z lipca 2023 r.): …poznajemy nieprawdopodobne losy dwojga mężczyzn oskarżonych o gwałt i morderstwo – rzecz jasna, powinno być dwóch (komentatorzy mieli ubaw).
por. jęz. PWN

odnośnie czegoś – ponieważ często powstają spory na ten temat, przyda się krótkie wyjaśnienie tego sformułowania. Otóż wciąż lepiej używać wyrażenia odnośnie do czegoś, kogoś, a nie odnośnie czegoś, kogoś, gdyż poprawne jest tylko to pierwsze, aczkolwiek świat lingwistyki się nie zawali, jeśli ktoś użyje tej drugiej formy, powszechnie stosowanej i coraz bardziej aprobowanej w języku powszechnym. Językoznawcy z reguły zalecają używanie formy z do, ale jednocześnie coraz częściej dopuszczają użycie tej drugiej formy w ramach tzw. uzusu, przewidując, że już wkrótce stanie się ona całkowicie poprawna.
 A właściwie dlaczego
odnośnie czegoś jest be, a odnośnie do czegoś cacy? Głównie dlatego, że jakąś wypowiedź odnosimy zawsze do czegoś – nigdy przecież nie „odnosimy czegoś”. Trzeba też dodać, że odnośnie do czegoś reprezentuje raczej styl urzędowy, oficjalny, kancelaryjny i niezbyt się nadaje do codziennych rozmów. Zawsze lepiej i prościej jest powiedzieć: w sprawie czegoś, o czymś, do czegoś. Zwłaszcza że czasem nijak nie da się zastosować w wypowiedzi odnośnie i powstają językowe potworki. I wreszcie, jest to zapożyczenie z języka rosyjskiego, a rusycyzmów i tak już mamy w polszczyźnie sporo, więc na co nam jeszcze jeden…
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida

oglądać telewizor – zwrot, który można umieścić w tej samej grupie błędów, co omówione wyżej na najwyższym podium. Tak samo mało sensowny, ponieważ używany zazwyczaj w sytuacji, kiedy chcemy rozsiąść się wygodnie w fotelu i oglądać telewizję. Można oczywiście oglądać telewizor, choćby i przez lupę, np. w sklepie elektronicznym czy supermarkecie, kiedy zastanawiamy się nad jego kupnem, ale po powrocie do domu zalecane jest oglądanie telewizji, a nie telewizora. Naturalnie, nie oglądamy też programu, filmu czy meczu w telewizorze (tak mówi się tylko bardzo potocznie i jest to na granicy akceptacji), lecz w telewizji – chyba że mowa jest o sposobie oglądania, bo film puszczany z jakiegoś nośnika można obejrzeć np. w telewizorze, na monitorze komputera czy ekranie telefonu komórkowego. Ponadto równie niefortunne jest mówienie (np. u polityków): Widziałem się dzisiaj w telewizorze – lepiej jest powiedzieć, że w telewizji.
por. jęz. PWN

oglądnąć – jeszcze jeden (po a więc) przykład słowa często uważanego za niepoprawne i warte potępienia. Nie piętnują go jednak językoznawcy, wyjaśniając, iż oglądnąć jest regionalizmem na tyle znanym i rozumianym, że jego użycie w polszczyźnie ogólnej nie będzie wcale zgrzytem. Użytkownicy polszczyzny przyzwyczajeni do wzorcowej formy obejrzeć nie powinni się zbytnio zżymać, jeśli ktoś (zwłaszcza mieszkaniec Małopolski, skąd pochodzi omawiany prowincjonalizm) powie lub napisze: Oglądnąłem fajny film (byleby nie było to oglądnęłem!). W tym wypadku przyda się odrobina tolerancji – od tych, którym ten wyraz działa na nerwy – choć oczywiście oglądnąć bywa przez niektórych używane bez umiaru, a przez to staje się denerwujące. Zwłaszcza kiedy ktoś ma najwyraźniej małe pojęcie, jak pisze się to słowo, a w dodatku nie używa polskich znaków diakrytycznych. Wychodzą wtedy takie potworki: Ostatnio ogladnolem z nim film. Słowo to zostało użyte w magazynie „Świat Wiedzy” (lipiec 2016 r.), gdzie w jednym z artykułów czytamy: W drodze do pracy będziemy mogli np. oglądnąć film albo uciąć sobie drzemkę. Brzmi nadal nieco dziwnie, ale teraz jest to już do przyjęcia.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

olimpiada – kolejny przypadek nieużywania poprawnego słowa w przeświadczeniu o jego błędności. Spotykane są bowiem opinie i apele, by nie nazywać olimpiadą igrzysk olimpijskich, gdyż jest nią jedynie czteroletni okres pomiędzy tymi właśnie igrzyskami. Owszem, słowo olimpiada miało rzeczywiście takie znaczenie, ale za czasów starożytnych Greków. Słowniki nie pozostawiają wątpliwości: olimpiada to pełnoprawny synonim igrzysk olimpijskich, nie należy zatem rezygnować z jego użycia ani bać się wymienności tych dwóch pojęć. O czym na szczęście wiedział dystrybutor francuskiego filmu „Asterix na olimpiadzie”, mimo że w komiksowym oryginale faktycznie jest mowa o igrzyskach olimpijskich (w obu przypadkach mowa oczywiście o polskich wersjach).
Obcy język polski

opierać się o – to taka niewielka nieścisłość, którą trzeba wyjaśnić. Otóż kiedy trudno nam ustać na nogach i grozi nam, że zaliczymy glebę, możemy oprzeć się o ścianę, piec, samochód albo cokolwiek innego, co utrzyma nas w pozycji stojącej. Kiedy natomiast mamy na myśli jakieś zjawisko w znaczeniu przenośnym, należy powiedzieć i napisać, że coś opiera się na czymś, a nie o coś, np.: sąd oparł się na zeznaniach (a nie o zeznania) czy odmowa opiera się na przepisach (a nie o przepisy). A w telewizji słychać tego pełno; a to policjant powiedział: Policja oparła się tutaj o przekaz medialny – oj, źle, oj, śmiesznie – a to znany adwokat (J.D.) mówił: To pismo nie jest oparte o przepisy prawa – też niedobrze. Z kolei innym razem jeden z polskich premierów (M.M.) palnął w listopadzie 2022 r. przed kamerami: Poważne państwo nie może opierać swojej polityki energetycznej o węglowodory z Rosji. Tak więc jest to dość wygodne i przejrzyste rozróżnienie obu konstrukcji, dlatego jeśli usłyszymy lub przeczytamy, że film oparty został o fakty (poprawnie: na faktach), można wpisywać miasta, które śmieją się z jego dystrybutora.
 Podobnie jest z wyrażeniem
zakrawać na coś, czyli 'być podobnym do czegoś, przypominać coś, kojarzyć się z czymś', które bywa zmieniane na zakrawać o coś. Należy mówić i pisać, że np. coś zakrawa na kpinę, ale czasem spotyka się takie kwiatki, jak Stawianie go w jednym rzędzie z Bareją oraz Monty Pythonem w mojej opinii zakrawa o świętokradztwo albo Legia czy Lech to marnowanie potencjału zakrawające o sabotaż wewnętrzny. Tam powinno być wyłącznie zakrawa na i zakrawające na.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida

pisze – jednym z częstszych błędów jest uporczywe używanie form: w gazecie pisze; w książce pisało; tu pisze itp. Ponieważ w gazecie pisze (teksty, artykuły, felietony) zawsze ktoś konkretny, a nie jakaś nadprzyrodzona moc, jedynymi poprawnymi formami są: tu w gazecie jest napisane; w gazecie napisano; w gazecie napisali; w gazecie piszą (w domyśle: dziennikarze); gazeta napisała; w książce napisano itd. Tak więc nie należy mówić i pisać: Tu pisze, że górnicy ogłosili strajk, tylko albo Tu piszą, że…, albo Tu jest napisane, że… Oczywiście również dotyczy to czasu przeszłego: W gazecie pisało, że kryzys coraz większy – powinno być pisali lub napisano, bo inaczej wychodzi dość śmieszna rzecz. Ten błąd popełnił nawet Ludwik Jerzy Kern w „Proszę słonia”: A we wszystkich książkach lekarskich pisze, że ruch to zdrowie.
 Zresztą wystarczy zwrócić uwagę na pewną analogię. Otóż nie są spotykane sformułowania w rodzaju tu rysuje czy tu maluje. Chyba nikt jeszcze nie odważył się stosować tego rodzaju karkołomnych zwrotów:
Spójrzmy, tu rysuje (zamiast: jest narysowana) embrionalna komórka macierzysta zdrowego osobnika czy Na ścianie naszej katedry maluje (zamiast: jest namalowany) fresk nieznanego artysty. Dlaczego więc miałoby być tu pisze?
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida

pod rząd – popularny rusycyzm, od dawna (w telewizji, prasie, książkach) wypierający poprawne z rzędu. Powinno być Chorował cztery dni z rzędu (a nie pod rząd) albo Trafił dwie szóstki z rzędu (a nie pod rząd). Aczkolwiek, jak widać (patrz: poniżej, drugi link), stanowisko niektórych lingwistów w tej kwestii z czasem staje się bardziej tolerancyjne i doprawdy nie wiadomo już, komu i czemu wierzyć.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski

Polacy nie gęsi – słynna sentencja Mikołaja Reja, Polacy nie gęsi, i swój język mają (to wersja uproszczona, potoczna, ale chyba oddająca sens oryginału), od dawna jest przez językoznawców przywoływana jako klasyczny przykład niezrozumienia znaczenia. Wiele osób, słysząc to zdanie, sądzi, że chodzi o to, iż „Polacy nie są gęśmi” (czyli być może głupcami – wiadomo: „głupia gęś”), i również mają swój język. W tym znaczeniu Rej równie dobrze mógł napisać, że Polacy nie są krowami, końmi czy baranami (Polacy nie krowy, konie, barany). Rej jednak wcale nie porównywał nas do gęsi ani żadnych innych zwierząt, lecz chciał ogłosić, że Polacy mają swój własny język. Swój własny, a więc polski, a nie gęsi, krowi, kaczy, psi, koci czy owczy. Gęsi w tym przypadku to nie rzeczownik w liczbie mnogiej, lecz przymiotnik dzierżawczy (odpowiadający na pytanie: czyj?). A cały kłopot bierze się z identycznej formy rzeczownika i przymiotnika gęsi. Oczywiście, nic dziwnego, że ta archaiczna konstrukcja zdaniowa może sprawiać kłopoty w jej właściwym odczytaniu, ale po to są właśnie objaśnienia językoznawców, aby przyswoić sobie poprawny sens i nie używać słów Reja w niewłaściwy sposób.
 A wyrażenie Polacy nie gęsi, i… jest dość popularne. Zakładając, że osoby nim się posługujące znają jego prawdziwe znaczenie, nie powinno być chyba przeszkód, żeby tworzone na jego podstawie specyficzne zwroty nie mogły być uznane za pewnego rodzaju żarty językowe. Polacy nie gęsi, i mają własnych naukowców; Polacy nie gęsi, i potrafią zadbać o swoje interesy; Polacy nie gęsi, i też robią dobre kiełbasy – to sformułowania sympatyczne, zabawne i chyba nieszkodliwe. Oczywiście można też (spotykane jest to często) użyć innego podmiotu niż Polacy, np.: Wiedzcie, że szczecinianie nie gęsi, i też stawiają pomnik ofiarom katastrofy smoleńskiej.

por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski

pomarańcz – klasyczny przykład samowolnej zmiany rodzaju gramatycznego słowa (z żeńskiego na męski lub odwrotnie, także na nijaki itd.). Błędny ten albo ta pomarańcz (poprawnie: ta pomarańcza) przewodzi stawce (niezbyt obszernej, na szczęście) innych tego typu popularnych przeinaczeń: ten albo ta kontrol (poprawnie: ta kontrola), to rożno (poprawnie: ten rożen), ta pora (poprawnie: ten por), ten perfum albo ta perfuma (poprawnie: te perfumy), tych kafelek (poprawnie: tych kafelków), ten winogron (poprawnie: to winogrono), ta lub ten podeszew (poprawnie: ta podeszwa), ta brzytew (poprawnie: ta brzytwa), ten lub ta strucel (poprawnie: ta strucla), to golonko (poprawnie: ta golonka), ta satelita (poprawnie: ten satelita – chyba że mowa jest o antenie satelitarnej wiszącej za oknem, wtedy mówi się potocznie: ta satelita).
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski

posiadać – bardzo popularne słowo, częste zwłaszcza w napuszonych wypowiedziach polityków. Posiadać oznacza 'mieć coś na własność, być właścicielem czegoś'. Można zatem posiadać duży majątek, kolekcję monet eskimoskich czy fermę strusi wielkojajecznych. Nie można natomiast łączyć tego słowa z nazwami rzeczy drobnych oraz z podmiotem nieżywotnym (choć może pojawiać się wiele wątpliwości i niepewności co do poprawnego stosowania tej zasady – patrz: poniżej, drugi link). A więc samochód nie może posiadać pięciu biegów, krowa jelenich rogów, a człowiek dziury w skarpecie. Te wszystkie rzeczy się ma. Nie ma czegoś takiego jak posiadacz dziury w czymkolwiek.
 Natomiast słynne już wyrażenie nie
posiadam takiej wiedzy jest błędne (ale tu znów wątpliwość: poniżej, drugi link), bo wiedzę, owszem, można posiadać, jeśli byłaby to wiedza bardzo rozległa, specjalistyczna, na jakiś temat, ale samej wiedzy nie można posiadać. Można jedynie coś wiedzieć albo czegoś nie wiedzieć. Chodzi ogólnie o to, że czasownik posiadać nie jest synonimem wyrazu mieć.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida
Językowa corrida

póki co – szkaradny rusycyzm, dobrze już zakorzeniony w świadomości językowej Polaków i używany przez nich we wszystkich sytuacjach, także w tekstach oficjalnych i przez dziennikarzy. Poprawnymi i w wystarczającym stopniu spełniającymi swoją funkcję zwrotami są: na razie, chwilowo, tymczasem. Na póki co natknąć się można już praktycznie wszędzie, a szczególnie paskudne jest rozpoczynanie nim zdania: Póki co nie ma potrzeby wycofywania naszych wojsk z Afganistanu. Całkowicie zaś ułomne jest łączenie tych wyrażeń, np. Póki co na razie zrobimy tu coś takiego (jest to masło maślane, wyjątkowo śmierdzące).
 Należy przy tym zauważyć, że wspomniane rosyjskie pochodzenie tego wyrażenia (i kilku innych, omawianych na niniejszej stronie) nie jest, a przynajmniej nie powinno być argumentem przemawiającym na jego niekorzyść. Jest nim wyłącznie całkowita niefunkcjonalność i niepotrzebność (może także brzydota) określenia
póki co, które w natrętny sposób dubluje inne, wymienione wyżej. Nie wspominając już o tym, że czasem pisane jest z błędem ortograficznym puki co, od czego można autentycznie w jednej chwili osiwieć.
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

póki my żyjemy – poznajemy te słowa? Brzmią wzniośle, prawda? I, jak powszechnie wiadomo, pochodzą z tekstu naszego hym… Stop! Nie pochodzą! W naszym hymnie narodowym nie ma czegoś takiego jak póki my żyjemy, powinno być wyłącznie kiedy my żyjemy. „Pojedynek” tych dwóch fraz od lat wprowadza chaos w patriotyczne dusze Polaków i ciągle znajduje się ktoś, kto nie wie, która wersja jest poprawna. Wyjaśniamy zatem: obowiązujące jest kiedy, a nie póki. I już. Aby zaś łatwiej zapamiętać, co śpiewać podczas państwowych i sportowych uroczystości, warto zanotować sobie pewne proste skojarzenie. Otóż póki my żyjemy zawiera słowo póki, będące częścią opisanego wyżej rusycyzmu póki co, a uznawanego przez językoznawców za niezbyt fortunny. Podobieństwo zobowiązuje, dlatego i my nie mówmy póki, kiedy my żyjemy.


proszę panią – w permanentnie błędny sposób stosowane wyrażenie, którego jedyną poprawną formą jest proszę pani. Należy zatem mówić Proszę pani, wszyscy wiemy, że minister gada głupoty, a nie Proszę panią, wiemy, że… Także w funkcji zawołania nie można zwracać się do kobiety Proszę panią!, lecz Proszę pani!. Owszem, panią można prosić, ale o coś, np. Proszę panią o nieuwzględnianie tej wypowiedzi albo Proszę panią do tańca.
 Tak właśnie mówił w znanej komedii gangster Siara:
Proszę panią, Kiler dostał zlecenie na panią! No ale akurat Siara, jak wiemy, nie odznaczał się zbyt błyskotliwym umysłem…
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

przekonywujący – nieistniejące słowo, będące skrzyżowaniem dwóch jedynie poprawnych, czyli przekonywający i przekonujący. Zastanówmy się: nie ma słowa przekonywuć, dlaczego więc nagminnie tworzy się od niego imiesłów przekonywujący? Cóż, właściwie odpowiedź jest prosta: bo ludziom się nie chce tego wiedzieć… A sprawa jest prosta: istnieje wyłącznie czasownik przekonywać, od którego pochodzi jedynie słuszne przekonywający oraz jego krótszy wariant przekonujący. Tak samo nie ma wyrazów wykonywuć, dokonywuć, toteż nie tworzymy od nich wykonywujący, dokonywujący, prawda? Są tylko wykonywać, dokonywać, wykonywający, dokonywający, wykonujący, dokonujący. Tak więc najlepiej i najwygodniej w ogóle nie pisać ani nie mówić nawet przekonywający, przekonywasz, bo w zupełności wystarczy przekonujący, przekonujesz. A wszystko w zakresie omówionych słów, co ma końcówkę -ywujący, -ywujesz, jest złe. Apage, Satanas!
 Co prawda tym upiornym wyrazem posługują się na ogół tylko internauci i spotykany jest czasem w gazetach, można jednak natrafić na niego także w książce. W 2013 roku pojawiło się bowiem na rynku wydanie powieści „Dwadzieścia lat później” A. Dumasa (kontynuacji „Trzech muszkieterów”) pod względem edytorskim przygotowane wyjątkowo niestarannie, w którym aż roi się od byków. Nie wiadomo, kto był tłumaczem, podano jedynie informację, że jest to „wydanie opracowane na podstawie anonimowego przekładu z XIX w.”. Anonimowy czy nie, nic nie zwalniało wydawców i redaktorów od korekty, a oprócz wielu elementarnych błędów trafiło się coś, na co raczej nie napotykamy w większości innych książek, mianowicie pisownia
przekonywujący. Czytamy więc: Rzekł Atos głosem szlachetnym i przekonywującym oraz Przyszła mu na myśl mowa hrabiego tak słodka, tak przekonywująca i tak zajmująca. Naprawdę trudno było przebrnąć przez dwa tomy takiego niechlujstwa.
 Omawiane słowo możemy usłyszeć także w filmie „Kamerdyner” Filipa Bajona, co stanowi spore niedopatrzenie, gdyż jego akcja dzieje się w przedwojennej Polsce i w kręgach szlacheckich, a trudno przypuszczać, że już wówczas popełniano tak popularne dzisiaj błędy. Odnotujmy zatem, że w usta hrabiny Gerdy von Krauss włożono taką oto kwestię:
Kurt potrafi być bardzo przekonywujący.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski

rozchodzić się – wyrażenie to ma kilka znaczeń, ale zbyt wiele osób używa go w ten, całkowicie niewłaściwy sposób: Rozchodzi mi się o to, że…; Nie rozumiem, o co ci się rozchodzi itp., podczas gdy powinno być Chodzi mi o to, że… i Nie rozumiem, o co ci chodzi.
 Trzeba jednak również zwrócić uwagę, że używanie takich zwrotów (w mowie i w piśmie) często jest świadomym zabiegiem i żartem językowym. Zwłaszcza internauci chętnie sięgają po tego typu, z pozoru błędne, a niekiedy dość groteskowe konstrukcje:
Właśnie o to mi się rozchodzi (zamiast o to mi chodzi); Nie mam nic naprzeciwko (zamiast przeciwko); To miał być dowcip, rozumisz? (zamiast rozumiesz); W tym miejscu jest takie fajne cuś (zamiast coś); Dlaczemu nie powiesz tego wprost? (zamiast dlaczego albo czemu); Żebyś się zaniebawem nie zdziwił (zamiast niebawem lub wkrótce); Szkoda, że tu wszystko jest po angielskiemu (zamiast po angielsku); Aj, jaki to pniemkny film! (zamiast piękny); Takiego bubla to ja nie kcem (zamiast nie chcę); Najlepszy zagramaniczny film, jaki widziałem (zamiast zagraniczny); O czym ty do mnie rozmawiasz? (zamiast mówisz); Napisz to bardziej po ludzkiemu, bo nic nie kumam (zamiast po ludzku); Podpisuję się pod tym obiema ręcami i nogami (zamiast rękami); Zaniedługo się tym zajmę (zamiast niedługo albo wkrótce); Co ja paczę? (zamiast patrzę); W tym filmie się bijo, szczelajo i zabijajo (zamiast biją, strzelają i zabijają) itp. Kłopot w tym, że używanie tego typu słów czy wyrażeń może okazać się niebezpieczną pułapką, bo nikt nie zagwarantuje, że taki zwrot zostanie przez innych zrozumiany właściwie (czyli jako żart). Przez mniej świadomych (zwłaszcza tych najmłodszych) użytkowników języka polskiego mogą one zostać uznane za poprawne i później w takiej formie przez nich propagowane.
Obcy język polski

ryzykować życiem – to przykład na to, że jedna litera robi sporą różnicę. A sprawa jest prosta: nie ryzykuje się c z y m ś, tylko c o ś. Zawsze. Po prostu czasownik ryzykować rządzi biernikiem, a nie narzędnikiem. Można ryzykować zdrowie, życie, majątek, ale nie zdrowiem, życiem, majątkiem czy czymkolwiek innym. Żeby uświadomić sobie ten błąd, można by (dość karkołomnie, trzeba przyznać) zamienić czasownik ryzykować np. na narażać. Powiemy wtedy: narażasz swoje życie, ale z całą pewnością nie: narażasz swoim życiem, prawda? Wtedy od razu widać bezsens takiego sformułowania. Obecnie jednak mało kto zdaje sobie z tego sprawę, bo niemal wszędzie słyszy się i czyta o ryzykowaniu czymś, a zwłaszcza życiem. Z drugiej zaś strony istnieją pewne przesłanki, by to wyrażenie usankcjonować (patrz: poniższe linki PWN), mimo wszystko chyba warto jednak starać się mówić i pisać według normy wzorcowej, a nie tej nowomodnej.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski

spolegliwy – to słowo, które jest bardzo częste źle, a wręcz opacznie rozumiane. Jego prawidłowe znaczenie to bowiem: taki, na którym można polegać, na którego można liczyć, godny zaufania; pewny, lecz wśród wielu użytkówników polszczyzny pokutuje przekonanie, że jest to: uległy, pokorny. Obecnie można odnieść wrażenie, że spolegliwy w tym drugim znaczeniu jest już pojęciem dominującym, a w takim razie mielibyśmy sytuację zaiste kuriozalną – funkcjonowałoby słowo opisujące dwa przeciwstawne sobie zjawiska! Z jednej strony człowiek spolegliwy to ktoś, na kim można polegać, a z drugiej – ktoś uległy. Takie rozumienie tego słowa niestety często występuje w wypowiedziach polityków oraz w artykułach prasowych, no ale co zrobić, skoro to nowe, błędne znaczenie już zaczyna być odnotowywane w słownikach? Warto zatem zaapelować: nie nadawajmy wyrazom i określeniom nowych znaczeń tylko dlatego, że tak nam jest wygodniej albo jakoś po swojemu je rozumiemy i interpretujemy. Będzie to z pewnością o wiele korzystniejsze dla naszego języka.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

tacierzyństwo – przekomiczny lingwistyczny bubel, będący przebojem językowym ostatnich paru lat. Najwyraźniej nie przyjmie się mówienie o urlopie ojcowskim, tylko o tacierzyńskim, a wielką w tym „pomoc” oferują dziennikarze. Nieprawdą jest bowiem – i tu niektórzy lingwiści nie mają racji – że określenie to używane jest wyłącznie w formie żartu, zabawy słowem. Wręcz przeciwnie, mało który publicysta pisze i mówi o urlopach ojcowskich, za to kiedy jest mowa o tacierzyńskich, są to przeważnie artykuły czy materiały utrzymane w jak najbardziej poważnym tonie, w którym trudno doszukać się choćby nieznacznego mrugnięcia okiem do widza czy czytelnika (o cudzysłowie obejmującym to słowo już dawno zapomniano). Jako wyraz pomysłowo (choć nieprawidłowo z językowego punktu widzenia) skonstruowany i atrakcyjny w formie, robi furorę (niezasłużoną) i chyba na dobre zadomowi się w świadomości Polaków. Czekamy zatem, aż będzie się mówić o urlopie dziadzierzyńskim, jeśli dzieckiem zaopiekuje się dziadek. A może po prostu dziadowskim – tak jak ojcowskim?
 W tej sytuacji warto pochwalić rzadką chęć użycia poprawnego słowa. 3 stycznia 2010 r. w TVN-owskich „Faktach” red. Marek Nowicki w swoim materiale w całości poświęconym właśnie urlopom
ojcowskim ani razu nie zająknął się o tacierzyństwie. Tak samo było w „Wydarzeniach” Polsatu 1 stycznia 2017 r., w materiale Anny Hałas-Michalskiej. Brawo i oby tak dalej. Dla równowagi przykład negatywny: 31 stycznia 2010 r. w „Wydarzeniach” dziennikarz (nazwisko już zapomniane) poszedł zupełnie inną drogą, okraszając swój reportaż wyłącznie tacierzyństwem (także w podpisach do materiału), co w rezultacie dało efekt raczej żenujący. Brzydko, panie redaktorze.
 Zapamiętajmy więc: słowo macierzyństwo powstało na podstawie staropolskiego słowa mać, a później macierz – oba oznaczające 'matkę' – ale tacierzyństwo nie miało prawa powstać, gdyż nigdy nie istniało słowo tać bądź tacierz.

por. jęz. PWN
Obcy język polski

tudzież – jest słowem stosowanym niewłaściwie i jednocześnie nadużywanym (tak jak opisane wyżej bynajmniej). Wyraz ten jest spójnikiem i oznacza 'i, oraz, a także, jak również', mimo to sporo osób sądzi, że znaczy on 'albo, lub', przez co zdania go zawierające stają się często bezsensowne i mylące. Np. jak wtedy, gdy jakiś internauta sprzedawał plakaty filmowe: Najlepiej opyliłbym wszystko naraz za jakieś 20-30 zł wraz z wysyłką (tudzież od złotówki za tytuł). Miał na myśli, że albo sprzeda komplet posterów za góra 30 zł, albo każdy osobno za 1 zł, wyszło mu jednak, że za całość chce dostać te kilka dyszek plus jeszcze złotówkę za każdą sztukę. Cóż, oferta jak oferta, nikt nie zmusza do kupna… Tak czy owak, na tym przykładzie jasno widać, że omawiane słowo zostało źle użyte, ponadto trzeba dodać, że używanie go w zwykłych, codziennych rozmowach jest przez lingwistów uznawane za pretensjonalne i manieryczne (np. Z hodowli uciekł pies obronny tudzież trzy perskie koty). Krótko mówiąc, nadaje się jedynie do tekstów stylizowanych i bardziej wyszukanych, czyli tworzonych z dużą świadomością języka. Dodajmy na koniec, że nieco dyskusyjną sprawą jest, czy przed tudzież stawia się przecinek (w słownikach różnie to jest opisane), ale na ogół zalecane jest, by tego nie robić.
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida
Językowa corrida

ubrać – powszechnie stosowane w znaczeniu włożyć coś, ubrać się w coś. Jednak nie można ubrać kurtki, spodni czy butów. Ubranie można na siebie tylko włożyć lub założyć, ewentualnie ubrać się w coś. A jeśli już koniecznie chcemy coś ubrać, to możemy ubrać choinkę albo pieska we fraczek.
 Na początku stycznia 2014 roku w serwisie wyborcza.pl ukazał się artykuł o Google Glass, w którym autor użył niefortunnego wyrażenia
ubierać okulary. Zostało to słusznie wytknięte i skrytykowane w komentarzach, a internauci dość zajadle dyskutowali na ten temat, w czasowniku ubierać coś doszukując się regionalizmu (może i tak jest, kto wie). Tak czy owak, okularów się oczywiście nie ubiera, tylko zakłada i zdejmuje.
 W książkach na ogół nie napotyka się tego błędu, choć oczywiście można natrafić na wyjątki, jak np. w polskim tłumaczeniu „Harry'ego Pottera i Zakonu Feniksa”:
Nie możemy im pozwalać polować co noc – wyjaśnił Ron, ubierając swoją kasztanową piżamę. To razi tym bardziej, że w dalszej części książki użyto już poprawnego słowa: Cześć, Harry – odrzekł Dean, który wkładał właśnie piżamę w barwach drużyny West Ham.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

w cudzysłowiu – chyba na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które używają tego wyrażenia w jego poprawnej formie: w cudzysłowie. Także: nie tego cudzysłowia, lecz tego cudzysłowu, oraz: nie te cudzysłowia, tylko te cudzysłowy. Tak właśnie raz spytał w poradni PWN pewien czytelnik: Czy powinny być dwa cudzysłowia obok siebie? (odpowiedź poniżej, trzeci link). Wystarczy zapamiętać prostą analogię: rów – w rowie – do rowu – rowy – w rowach – do rowów – z rowami, a więc: cudzysłów – w cudzysłowie – tego cudzysłowu – cudzysłowy – w cudzysłowach – do cudzysłowów – z cudzysłowami. Dla opornych istnieje jeszcze prostsza analogia, lecz jako że zawiera ona przykład mniej elegancki niż w rowie, choć w pewien wyrafinowany sposób z nim powiązany, chwilowo ją pomińmy…
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski

w czym mogę pomóc? – groteskowa formułka grzecznościowa, także w równie upiornej wersji: Czy mogę w czymś pomóc?, kalka z angielszczyzny (Can I help you? oraz May I help you?). W takiej sytuacji nie potrzebuje się zazwyczaj pomocy, lecz informacji, dlatego precyzyjniejsze, choć nieco już przestarzałe, byłoby pytanie Czym mogę służyć? Niestety, Polacy na ogół chyba nie lubią służyć ani usługiwać innym, a bardzo już upowszechnione W czym mogę pomóc? (słyszane np. w słuchawce, gdy dzwoni się do różnego rodzaju instytucji) nabiera wyjątkowo nachalnego charakteru podczas bezpośredniego kontaktu z ekspedientką lub ekspedientem (ba, w niektórych sklepach zmusza się sprzedawców do noszenia tabliczki z takim napisem!). Sytuacja, w której zaraz po wejściu do sklepu podfruwa do klienta (albo wdzięczy się do niego już zza lady) przymilnie uśmiechnięta dziunia, ćwierkając radośnie W czym mogę (czy mogę w czymś) pomóc?, jest powodem, dla którego wielu klientów natychmiast wychodzi. Za taką „pomoc”, a tak naprawdę denerwujące przeszkadzanie i ordynarne nagabywanie, szczerze w duchu dziękując. Oczywiście szefom sklepów i rozmaitym pseudospecom od ogłupiających szkoleń, bo to oni wymagają od pracowników takiego natręctwa w stosunku do klienta.
 Na razie więc wygląda na to, że mamy kolejną lukę w naszym języku, którą wielu usilnie stara się wypełnić jakimś zapychaczem-ugrzeczniaczem. Może zatem ekspedienci powinni nieśmiało pytać klienta:
Słucham pana/słucham panią, i to tylko wtedy, kiedy ten wyraźnie nawiąże kontakt wzrokowy ze sprzedawcą? Rzecz chyba warta rozpatrzenia.
por. jęz. PWN
Obcy język polski

w każdym bądź razie – to jedna z najczęstszych kontaminacji. Słowniki nie pozostawiają złudzeń: wyrażenia w każdym razie i bądź co bądź nie powinny być łączone w wytwór powszechnie znany jako w każdym bądź razie, popularny, lecz pod każdym względem niepoprawny (słówko bądź, będące tu partykułą, nie wnosi żadnej logicznej treści). Ta sama zasada dotyczy w takim bądź razie – musi być tylko w takim razie.
 [porównaj: „na całe szczęście”]

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski

William i Harry – a na dokładkę księżna Kate; któż ich nie zna, któż o nich nie słyszał, któż im nie zazdrości (taa, ciekawe czego…). Chyba wszyscy, pewnie mało kto jednak słyszał o tym, że w naszym kraju powinniśmy ich nazywać Wilhelmem i Henrykiem (oraz Katarzyną). Istotna zasada języka polskiego mówi bowiem, że należy polszczyć imiona władców (czy też, jak w tym przypadku, członków rodziny królewskiej) i papieży, co czynimy z powodzeniem już chyba od paru setek lat, jednak – o dziwo, nie dotyczy to wyżej wymienionej trójki. Ot, tak się stało ileś tam lat temu, że poszła w polski eter wiadomość, iż pociechy księżnej Diany i księcia Karola mają imiona angielskie takie a takie i tak już zostało. Dziś już ze świecą można szukać w mediach wzmianki o Wilhelmie i Henryku (nie mówiąc już o Katarzynie), a kiedy się na takie natrafi, można wpaść w lekką konsternację, bo nie bardzo wiadomo, o kim mowa (o tempora, o mores…).
 Zapewne w końcu doczekamy się w naszych mediach i codziennych rozmowach
Wilhelma i Henryka (Katarzyny także), nie mówiąc już o encyklopediach, szkoda jednak, że nie stało się to od razu. Wszak od dawna wiemy, że angielska śp. królowa to Elżbieta II, córka króla Jerzego VI, żona księcia Filipa i matka książąt Karola (obecnie już króla) i Andrzeja (oraz Edwarda i Anny), a także siostra księżniczki Małgorzaty. Ale wnukowie to językowo niezbyt się Jej Wysokości udali w naszym kraju. Może najwyższa pora to zmienić? Jakieś pospolite ruszenie w mediach czy coś? Książęta na pewno się nie obrażą.
 Dodajmy, że w języku polskim nie tylko imiona władców są spolszczane; zwyczaj ten dotyczy też imion osób dobrze znanych, utrwalonych w historii kultury europejskiej (i nie tylko), np.: Piotr Curie, Karol Darwin, Fryderyk Engels, Józef Haydn, Franciszek Liszt, Tomasz Mann, Jan Jakub Rousseau, Jerzy Waszyngton czy Michał Anioł. Dotyczy to na ogół osobistości z dawno minionych wieków, dlatego tym bardziej warto wspomnieć o pewnym językowym zwyczaju, któremu hołduje znany publicysta, zapalony brydżysta i okazjonalny polityk Janusz Korwin-Mikke. W swoich felietonach w tygodniku „Angora” bardzo często spolszcza on imiona obecnie lub jeszcze niedawno żyjących znanych osób, a efektem są takie oto cuda: Paweł McCartney, Ludwika Weronika Ciccone, Małgorzata Thatcherowa, Aniela J. Voight, Wiluś Clinton, Franciszek Hollande, a nawet Jakób Chirac czy Grzegorz Abbott (gubernator Teksasu). Bez względu na to, jakie przesłanki dla takiej pisowni nim kierują, raczej jednak nie ma potrzeby polecania tej praktyki zwykłym użytkownikom naszego języka. Niech mu pióro dobrze służy.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN

wraz – czyli kolejny przykład fantazji (lub niewiedzy) językowej wielu ludzi. Przyimek wraz znaczy, ogólnie rzecz ujmując, 'razem', a jako przysłówek ('nagle, natychmiast, naraz') jest słowem przestarzałym i książkowym. Poprawnie powinno się go używać w zdaniach tego typu: Przyszedł wraz z całą rodziną; Wraz ze wzrostem cen zubożało społeczeństwo; Zjadł czekoladę wraz z opakowaniem itp. Natomiast niektórym najwyraźniej wydaje się, że wraz oznacza wciąż: Ale ja wraz nie wiem, o co mu chodzi; On wraz nie ma prawa jazdy; To badziewie wraz nie działa itp. Takie znaczenie przyimka wraz nie jest jakoś szczególnie akceptowane przez językoznawców. Być może używanie wraz czasami jest w pełni świadomym żartem językowym, ale najczęściej wygląda to na zwykłą pomyłkę. Efektem tego są takie właśnie przekomicznie absurdalne zdania.
por. jęz. PWN

wszechczasów – ponieważ opisane poniżej wyrazy i zwroty kwalifikują się zarówno do działu o błędnej wymowie, jak i pisowni, umownie ujęto je w grupę słów używanych niewłaściwie. Są to słowa zazwyczaj niezbyt dobrze pisane i wymawiane, choć niektóre z tych form są dopuszczalne. Mało tego, niektórzy językoznawcy są zdania, że w celu uproszczenia polszczyzny należałoby wprowadzić te formy jako oboczne, choć z pewnością wówczas już na dobre wyprą te obecnie poprawne. Dlatego też wypada odnotować kilka tego typu przypadków w nadziei, że jednak komuś będzie się jeszcze chciało używać słów od dawna zadomowionych w naszym języku:

wszech czasów – należy pisać oddzielnie, a nie łącznie: wszechczasów, ponieważ wszech znaczy tutaj 'wszystkich';
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida

nadwerężać – całkowicie dopuszczalna jest również forma nadwyrężać i to właśnie ona obecnie króluje w polszczyźnie, o czym można się przekonać choćby podczas lektury książek – te wydawane w tym wieku w większości zawierają właśnie wersję z „y” (choć zdarzają się wyjątki), a te starsze niemal zawsze z „e”;
por. jęz. PWN
Obcy język polski

naigrawać się – niemal identyczna sytuacja jak wyżej, jednak powszechne naigrywać się wciąż jest błędne, pomimo apeli o uznanie go za formę dopuszczalną (a trafiło się nawet w „Ferdydurke” W. Gombrowicza);
por. jęz. PWN
Obcy język polski

standard – błędnie pisany jako standart (analogicznie: standardowy i standartowy). W poprawnym posługiwaniu się tymi słowami nie pomaga fakt, że standard należy wymawiać jako [standart], a standardowy jako [standartowy]. Zresztą, słownikowa reguła jest w tej kwestii dość niejasna.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski

wydawać się być – a także zdawać się być oraz okazywać się być. Są to konstrukcje bardzo często spotykane, nagminnie też używane przez dziennikarzy telewizyjnych, ale niepoprawne. Chodzi o to, że zawarty w nich bezokolicznik być jest zbędny, gdyż nie wnosi do wypowiedzi nic dodatkowego. Nie są poprawne zdania takie, jak: Plany ministerstwa zdają się być nierealne; Wydajesz się być bardzo chory; Mój były okazał się być zwykłą świnią. Jeśli zdania są zbudowane w sposób on wydawał się/okazał się/zdawał się jakiś/kimś (czyli następuje połączenie z przymiotnikiem bądź rzeczownikiem), to nie jest w nich potrzebne być, a więc: Plany ministerstwa zdają się nierealne; Wydajesz się bardzo chory; Mój były okazał się zwykłą świnią.
 Wymienione trzy konstrukcje – przypomnijmy: wydawać się, zdawać się, okazywać się – obywają się bez bezokolicznika być, natomiast niemal wszystkie inne muszą go zawierać. Gdyby bowiem powiedzieć np.
Nasi sędziowie starają się obiektywni, byłoby to poważne uchybienie językowe, co chyba widać i słychać. W tym wypadku powinno być oczywiście Nasi sędziowie starają się być obiektywni.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Obcy język polski

wymyśleć, nienawidzieć – to zaledwie drobiazgi językowe, ale często występujące, więc warte odnotowania. Otóż wiele osób często mówi i pisze wymyśleć oraz nienawidzieć, co jest błędem, ponieważ poprawnie powinno być wymyślić i nienawidzić. Pomimo że w tym pierwszym przypadku nasuwa się analogia do czasownika myśleć, a w drugim do widzieć, rozmaite względy językowe sprawiają, że nie należy tak mówić i pisać – musi być tylko wymyślić oraz nienawidzić. Błąd ten popełnił nawet znakomicie posługujący się słowem pisanym profesor (J.T.), który w „Angorze” od lat pisze artykuły na temat literatury: Dziś może trzeba wymyśleć coś innego (nr 50/2017).
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski
Językowa corrida

z dużej litery – zapewne mało kto zdaje sobie sprawę, że to także bardzo często występujący rusycyzm (s bolszoj bukwy), na którego błędną formę językoznawcy od dawna zwracają uwagę. Poprawnie powinno być tylko Napisać coś wielką literą (lub dużą albo od wielkiej litery). Naturalnie, zasada ta odnosi się również do małej litery. Wystarczy przyjrzeć się prostej analogii: nikt nie wbija przecież gwoździ z młotka, tylko młotkiem, i nie maluje ścian z farby, tylko farbą. Zatem czas najwyższy zacząć pisać zdania wielką (dużą) literą, a nie s bolszoj bukwy (hi, hi…).
 A błąd ten można wypatrzeć nawet i w książkach, jak choćby w zupełnie przecież nowej powieści „Monachium” R. Harrisa, w której czytamy:
A zatem narodowy socjalista – wtrącił Cadogan. – Ale z małej, nie z dużej litery? Uśmiecha się pan? Powiedziałem coś śmiesznego? No, w sumie tak…
 Pytania o to, czy można coś pisać
z dużej (małej) litery, są często zadawane w poradni językowej PWN. Eksperci na ogół nie poprawiają tego błędu ani też nie wytykają go pytającym, zadowalając się jedynie użyciem poprawnej formy we własnych odpowiedziach. Ale co sobie przy tym myślą, to chyba lepiej nie dociekać.
 Zupełnie osobną sprawą jest to, czy określenie wielka litera powinno być w ogóle używane. Niektórzy bowiem, z profesorem Miodkiem na czele, uważają, że jest to forma niepotrzebnie nacechowana emocjonalnie, gdyż brzmi tak, jakby w opozycji do niej stała raczej litera malutka niż duża. Lub inaczej: skoro jest mała litera, to jej naturalnym przeciwieństwem musi być duża litera, a nie od razu wielka (bo czemu nie ogromna?). Profesor Miodek zarzeka się, że nigdy nie używa formy wielka litera, tylko zawsze duża, i do tego zdania przychyla się wiele osób. Cóż, brzmi to całkiem sensownie.

por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Językowa corrida
Językowa corrida

za wyjątkiem – nie ma czegoś takiego (jest to rusycyzm), a poprawne wyrażenie brzmi z wyjątkiem. A więc nie Ukradli wszystko za wyjątkiem zegarków, lecz Ukradli wszystko z wyjątkiem zegarków. Co ciekawe, niektórzy znani językoznawcy są jednak zupełnie odmiennego zdania, dowodząc, że za wyjątkiem wcale nie jest kalką z rosyjskiego i należałoby uznać je za poprawne, a sprzeciwiając się uznaniu za takie właśnie wyrażenia z wyjątkiem.
por. jęz. PWN
por. jęz. PWN
Obcy język polski
Obcy język polski