STRONA GŁÓWNA

człowiek – mężczyzna

człowiek – kobieta

miejsca

przymiotniki

wyrażenia przymiotnikowe

wyrażenia nieprzymiotnikowe

zwroty

inne

przykładowe użycie eponimów w literaturze

wokół eponimów




przykładowe użycie eponimów w literaturze
(obejmujące także wspomniane we wstępie wyrazy „eponimopodobne”,
jak również te pisane dużą literą oraz niewymienione na niniejszej stronie)


Carlos Luis Zafón, Cień wiatru
wyd. Muza, 2010
tłum. Beata Fabjańska-Potapczuk, Carlos Marrodán Casas


str. 28
Opowiadała mi, jak podczas wieloletniego pobytu na wygnaniu we Francji ona i jej kuzynka Claudette miały prywatnego wychowawcę i nauczyciela, (…) którego przezywały Monsieur Roquefort z powodu szczególnej woni wydawanej przez jego ciało, pomimo wody kolońskiej i perfum, jakimi zlewał swą pantagrueliczną postać.

str. 312
Księgarz zapalił fajkę i wyciągnął się w swym ogromnym fotelu przy biurku, rozkoszując się swoim mefistofelicznym wyglądem.

str. 314
Gustavo Barceló, słuchając, przybierał wygląd kontemplacyjny i salomonowy, godny lekarza lub nuncjusza apostolskiego.

str. 464
Sanmartí, obdarzony bardzo ograniczoną zdolnością skupienia się na czymś w określonym miejscu i czasie, łaknął wciąż świeżych wrażeń, kierując swoje zapędy donżuana ku każdej nowej pracownicy, czyli w tym przypadku ku mnie.


Camilla Läckberg, Kaznodzieja
wyd. Czarna Owca, 2010
tłum. Inga Sawicka


str. 92
Zbyt późno się zorientował, że tym mentorskim tonem rozsierdził ją jeszcze bardziej.

str. 172
Widział, że w odróżnieniu od tamtej lolitki jest naprawdę przejęty.

str. 238
Erika tymczasem zachowuje się jak madonna w ciąży.


Gregory David Roberts, Shantaram
wyd. Świat Książki, 2008
tłum. Maciejka Mazan


str. 525
Nigdy nie przybędę do tego edenu duszy, gdzie zgoda na karę i świadomość zła i dobra wykorzeniają troski, które leżą jak kamienie na jałowym polu serca wygnańca.

str. 621
Parsknąłem śmiechem. Początkowo to był chichot, ale toczył się i toczył, aż urósł w homerycki śmiech.


Vladimir Nabokov, Lolita
wyd. Libros, 2002
tłum. Michał Kłobukowski


str. 248
Pan Hyde o mało nie przewrócił pieska. Trzy kroki marsz, trzy kroki biegiem. Laodycejski deszcz zabębnił w liście kasztanów.


Arturo Pérez-Reverte, Szachownica flamandzka
wyd. DeAgostini-Altaya, 2002
tłum. Filip Łobodziński


str. 10
I aczkolwiek Cesara należało zaliczyć do znawców raczej efebów niż madonn, Julia wiedziała, że jego ocena jest najzupełniej trafna.

str. 16
Wreszcie zerknęła z zadowoleniem na swoje odbicie w weneckim lustrze, jeszcze raz odwróciła się ku obydwu graczom, mrugnęła do nich łobuzersko, choć nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia – dalej siedzieli z marsowymi minami.

str. 153
Obiektami tych ostatnich byli młodzi obiecujący artyści, którym pomagał w odnalezieniu ich własnej, prawdziwej wrażliwości, z której, księżniczko, te boskie efeby nie zawsze zdawały sobie sprawę.

str. 379
Na twarzy Cesara pojawił się mefistofeliczny uśmiech.


Stephen King, Owen King, Śpiące królewny
wyd. Prószyński i s-ka, 2017
tłum. Tomasz Wilusz


str. 642
Przez celownik bazooki widział, jak drugi buldożer zmiażdżył pechowego frajera, który wpadł pod gąsienice; widział, jak jakiś rambo wyskoczył zza buldożera, dał ognia i uratował innego gościa.


Robert Louis Stevenson, Czarna strzała
wyd. Iskry, 1987
tłum. Tadeusz Jan Dehnel


str. 58
Dziesięć do jednego, że rychło dostałby strzałę, bo rozjuszonych zbójców zaskoczyło niespodziewane pojawienie się Dicka na tyłach ich stanowisk, lecz w tej chwili w gąszczu, zdumiewająco blisko kryjówki chłopców, zabrzmiał stentorowy głos – głos Ellisa Duckwortha.


Aleksander Dumas, Trzej muszkieterowie
wyd. Znak, 1997
tłum. Joanna Guze


str. 62
Tymczasem piłka rzucona herkulesową ręką Portosa przeleciała tuż obok twarzy d'Artagnana i nasz bohater pomyślał sobie, że niewiele brakowało, by przepadła audiencja, nie mógłby bowiem z pokiereszowaną twarzą zjawić się u króla.

str. 75
Gdy ujrzał jednak przy obiedzie, który wydawał jego nowy pan, jak ten ostatni płacąc wyciąga z kieszeni garść złota, pomyślał sobie, że fortuna mu sprzyja, i podziękował niebu, że dostał się na służbę do prawdziwego krezusa; w tym mniemaniu pozostał do końca uczty, której resztkami wynagrodził sobie długi post.

str. 180
D'Artagnan usunął kilka desek, na skutek czego pokój stawał się niczym ucho Dionizjosa, rozłożył kobierzec na podłodze, ukląkł i dał znak pani Bonacieux, by nachyliła się razem z nim nad otworem.

str. 355
D'Artagnan odnalazł Circe, która już przedtem omotała go swoimi czarami.

str. 507
Wierzysz, a jednak wydajesz mnie temu, który gorszy i kala świat swymi herezjami i rozpustą, niecnemu Sardanapalowi, którego ślepi zwą księciem Buckinghamem, a wierzący antychrystem.

str. 521
– Wypowiedz się jaśniej, moja piękna Sybillo.

str. 587
Otrzymawszy od was list z ostrzeżeniem, kazałem zatrzymać tę kobietę i oddałem ją pod straż wiernego sługi; uwiodła go, włożyła mu sztylet do ręki, kazała mu zabić księcia i być może w tej właśnie chwili Felton płaci głową za zbrodnię tej furii.


Juliusz Verne, Zadziwiające przygody kapitana Antifera
wyd. Zielona Sowa, 2010
tłum. Andrzej Zydorczak


str. 78
Pan Antifer nie wątpił już teraz, że ma przed sobą tajemniczego posłańca, doręczyciela upragnionej długości geograficznej, mesjasza zapowiedzianego przed dwudziestu laty w liście Kamylk Paszy.


Robert Harris, Oficer i szpieg
wyd. Albatros, 2014
tłum. Andrzej Niewiadomski


str. 61
Dreyfus mieszkał tak blisko swojej nemezis, że mogli się obserwować wzajemnie od frontowych drzwi.


Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Kariera Nikodema Dyzmy
wyd. Kurpisz, 2001


str. 240
Prezes Dyzma jest za wielkim człowiekiem, ma takie zasługi wobec kraju i tyle państwowych spraw na głowie, że jeżeli nie robi z nami Wersalu, nie ma czemu się dziwić.

str. 294
– Ma rację, ma rację – pokiwał głową generał.
– Ale niezbyt, hm… niezbyt po wersalsku ją wyraża – z akcentem zdziwienia zauważył stary ziemianin.


Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara
wyd. Zielona Sowa, 2011
tłum. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski


str. 223
Do takiego stopnia rozpuściłeś siebie, że doprawdy nie pojmuję, jakim sposobem przy tym wszystkim możesz być dobrym i nawet ofiarnym eskulapem.

str. 226
Kim on jest w porównaniu z taką dziewczyną – on, urżnięty sowizdrzał, awanturnik, wczorajszy samochwał?

str. 511
Ledwie nas pobłogosławiono, zaraz nazajutrz przywiozłem jej za półtora tysiąca: jeden komplet brylantowy, drugi z pereł oraz srebrną damską szkatułkę na gotowalnię ot, takiej wielkości, z różnymi szykanami, tak że twarzyczka mojej madonny aż pokraśniała.


Robert Harris, Dyktator. Trylogia rzymska III
wyd. Albatros, 2016
tłum. Andrzej Szulc


str. 115
– Uspokój się, Rufusie. Obaj na tym skorzystamy. Ty pozbędziesz się raz na zawsze tej harpii, a ja pomszczę honor mojej żony.

str. 276
Z różnych fontann dochodziła cicha muzyka lejącej się wody i w połączeniu ze śpiewem ptaków i zapachem kwiatów tworzyło to atmosferę elizejskiego spokoju.

str. 288
– Teraz gdy zwróciłeś pokonanym wszystko, co przyniosła ci wiktoria, może się zdawać, że i ją pokonałeś. Zaiste jesteś niezwyciężony!

str. 300
Nadeszło wiele listów z kondolencjami, w tym również lakoniczny od Cezara, i wszystkie odsyłałem Cyceronowi.

str. 334
Niedługo potem na podwyższeniu pojawił się kolejny żołnierz – jego herkulesowa postura i gęste czarne włosy nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że to Marek Antoniusz.

str. 391
Przeczytałem twoją nową filipikę i uważam, że jest po prostu wspaniała – godna samego Demostenesa.

str. 400
Pulchny młody sybaryta, który pomagał Cezarowi pisać Komentarze i zapraszał Cycerona na łabędzie i pawie móżdżki, zmienił się we własny cień, niewiele różniący się od szkieletu.


Andreas Franz, Śmiertelna dawka
wyd. Świat Książki, 2011
tłum. Miłosz Urban


str. 52
Jeśli Rosenzweig naprawdę był takim supermanem, jak wszyscy go przedstawiają, to po co ktoś miałby mu dodawać trucizny do insuliny?

str. 245
To był całkowicie platoniczny związek, jeśli to panią interesuje.

str. 299
Nie mam pojęcia, jakimi ludźmi byli Rosenzweig i Schönau, ale nie wierzę, żeby chociaż w połowie równie złymi jak Fink! Dla mnie to faryzeusz.


John Steinbeck, Grona gniewu
wyd. Prószyński i S-ka, 2012
tłum. Alfred Liebfeld


str. 462
Olbrzymia matrona powiedziała stentorowym głosem:
– Dzień dobry! Pani Joad, prawda?


J.K. Rowling, Harry Potter i Insygnia Śmierci
wyd. Media Rodzina, 2008
tłum. Andrzej Polkowski


str. 33
W każdym razie jest tajemnicą poliszynela, że okres dojrzewania miał Potter bardzo trudny…


Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Znachor
Oficyna Wydawnicza Rytm, 2014


str. 145
– Nie wiem, o czym pan mówi…
– O czym mówię, to nie wie cnotliwa Zuzanna – zwrócił się on do towarzyszy. – Ale wie, jak się to robi.

str. 183
Miał dość zmysłu praktyczności, by donkiszoterię, która często go pociągała, umieć odsunąć na bok, gdy chodziło o rzeczy ważne.

str. 192
Czego ten paniczek, ten donżuan, ten fircyk tu chce?…

str. 205
W tę ciszę, ostrym stentorowym warkotem wdzierał się głos motoru.

str. 211
Bo i rzeczywiście jestem zwykłym kopciuszkiem, prowincjonalną gąską.

str. 290
Pomożemy Marysi spakować jej lary i penaty i zabieramy ją do Ludwikowa.

str. 321
Nie tu jego miejsce, i nie ten areopag jest właściwy dla oceny jego czynów.


John Steinbeck, Na wschód od Edenu
wyd. Świat Książki, 2006
tłum. Bronisław Zieliński


str. 203 (t. I)
Gdy cyfry jej sprzedaży wzbiły się w górę niczym rakiety i utrzymały na tym poziomie, Departament Skarbu zwrócił uwagę na tę nową Amazonkę.

str. 245 (t. I)
Nie rzucaj brzemienia swych słów w poprzek drogi fortuny.

str. 295 (t. I)
Żelazny erotyzm Murzynki i karczemne bachanalie Jenny miały swych zwolenników, których Faye bynajmniej nie odciągała.

str. 71 (t. II)
Miejscowy alfons przebiegł trzy kroki, stanął, wziął zamach całym ciałem i jego pięść trzasnęła Adama poniżej ucha.

str. 207 (t. II)
Zerwawszy samemu ze spartańskością, zreformował też i gospodarstwo domowe Trasków, przy czym Adam nie stawiał mu oporu.


Graham Masterton, Susza
wyd. Albatros, 2014
tłum. Wiesław Marcysiak


str. 103
Nie sądziłem, że jeszcze istnieją dobrzy samarytanie, ale się myliłem.

str. 155
– To miasto, Santos… ten okręg… cały stan… może, cholera, cały kraj, z tego, co mówią, zamieni się w armagedon, Santos. Ludzie zaczną padać jak muchy.


Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Profesor Wilczur
Oficyna Wydawnicza Rytm, 2011


str. 54
Dopiero jak mnie nazwał cerberem, nie wytrzymałem i wyrzuciłem go za drzwi.

str. 56
Jak sądzę, ukrywasz się, mój drogi eskulapie, z jakichś innych powodów.

str. 105
– To są banialuki. Za kilka miesięcy czy za rok wywietrzeje to pani z głowy i wtedy dopiero poczuje się pani nieszczęśliwa, znudzona, zgorzkniała.

str. 180
– Żartuje pani.
– Wcale nie żartuję. Tak się pan broni przede mną, jakbym była jakąś groźną megierą.

str. 323
Oto sam los w najzłośliwszy sposób mścił się na tych złych ludziach, oto samo fatum kazało im szukać pomocy i ratunku u człowieka, któremu wyrządzili tyle najokropniejszych krzywd.


Dashiell Hammett, Sokół maltański
wyd. C&T, 2016
tłum. Wacław Niepokólczycki


str. 169
Opuszczona dolna warga i powieki, w połączeniu z motywem „v” w jego twarzy, nadawały temu uśmiechowi lubieżny wyraz satyra.


David Lagercrantz, Mężczyzna, który gonił swój cień
wyd. Czarna Owca, 2017
tłum. Maciej Muszalski


str. 43
Był oczywiście bogaty, choć nie dało się go uznać za szczególnego krezusa.

str. 129
Od razu rozpoznała narcystyczne zdjęcie na pulpicie, z Ahmedem wyszczerzonym na motocyklu, który nawet nie był jego.


Stephen King, Instytut
wyd. Albatros, 2019
tłum. Rafał Lisowski


str. 269
Avery, którego upiorny sybiliński spokój tak naprawdę wynikał z szoku, rozpłakał się.

str. 564
Eichmann, Mengele i Rauff uciekli, jak przystało na oportunistycznych tchórzy, ale ich Führer zelota został i popełnił samobójstwo.

str. 595
Jedna z pierwszych rzeczy, jakich nauczył go mentor podczas czteromiesięcznej służby próbnej, brzmiała następująco: to ty przepytujesz sprawcę.


Robert Graves, Ja, Klaudiusz
Kolekcja Gazety Wyborczej, 2004
tłum. Stefan Essmanowski


str. 54
Może w związku z tym wypadkiem odczuwam paniczny lęk przed skrytobójcami; mówią, że taki przedporodowy wstrząs odbija się na dziecku.

str. 127
Zręczne finty, parady, ciosy, blask i szczęk oręża – wszystko to robi wrażenie homeryckich bojów, a w rzeczywistości jest nieszkodliwym popisem zręczności szermierzy; w podobny sposób w ludowych komediach niewolnicy okładają się maczugami.

str. 152
Trudno odmalować panikę, jaka powstała w Rzymie, kiedy wiadomości o klęsce znalazły oficjalne potwierdzenie.

str. 306
Tyberiusz, który zatrzymał się, aby wysłuchać opowiadania do końca, spiął teraz swego konia i pogalopował z furią.

str. 404
W Egipcie miał wziąć udział w igrzyskach, wydobyć pieniądze za pomocą tych samych drakońskich środków czy szalbierstw, które wypróbował we Francji, dokonać planów przebudowy Aleksandrii i wreszcie, jak się chełpił, przyprawić nową głowę sfinksowi.


William Golding, Władca Much
wyd. Czytelnik, 2004
tłum. Wacław Niepokólczycki


str. 114
Potem śpiący lewiatan wypuścił oddech – wody wezbrały, uniosły się wodorosty i wokół płaskiej skały zawrzało.


Alistair MacLean, Działa Nawarony
wyd. Świat Książki, 1998
tłum. Adam Kaska


str. 45
Twardzi, serdeczni ludzie, stworzeni do spartańskiego życia, uprawiali kult sportu i sprawności fizycznej, nie mogąc zrozumieć, jak można nie gustować w skokach z pięciometrowej trampoliny, bać się przesadzić na koniu zaryglowaną bramę, wspinać się po urwiskach górskich albo żeglować łodzią podczas sztormu.

str. 46
Ale nie było próby napastowania czy zatrzymania ich: ani Brytyjczycy, ani Niemcy nigdy nie wahali się pogwałcić neutralności tureckich wód terytorialnych, ale przez dziwną donkiszoterię milczącego dżentelmeńskiego porozumienia mijające się okręty i samoloty z reguły wstrzymywały się od działań zaczepnych.

str. 160
Widział, jak Andrea, pochyliwszy głowę, opuszcza i podnosi ramiona w tytanicznym wysiłku, żeby się wyswobodzić.

str. 163
Hauptmann Skoda był małym, chudym człowieczkiem koło czterdziestki, czyściutkim, eleganckim, jowialnym i zepsutym do szpiku kości.

str. 192
Ten Czarci Ogród, jak go Louki nazywa, to jeden piekielny chaos, mogą jedynie strzelać na ślepo…

str. 214
Zdejmuj kurtkę, judaszu, albo ci przestrzelę rękę. Daję ci dwie sekundy.


Kazuo Ishiguro, Okruchy dnia
wyd. Albatros, 2017
tłum. Jan Rybicki


str. 201
Jednak jeszcze zanim zdążyłem zmartwić się tą hiobową wieścią, pan Taylor dodał: – Jeżeli nie zależy panu na szczególnych wygodach, to moglibyśmy dać panu u nas pokój z łóżkiem.


Lew Tołstoj, Anna Karenina
wyd. Znak, 2012
tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna


str. 16
Przeczytał właśnie artykuł wstępny, dowodzący, że niepotrzebnie się w naszych czasach biada, jakoby radykalizm miał pochłonąć wszystkie czynniki konserwatywne, i niepotrzebnie podnosi się krzyk, że rząd winien poczynić kroki, by zdusić hydrę rewolucji.

str. 184
– Mam, bracie! Czy znasz ten typ kobiet osjanowskich, kobiet, jakie widuje się w snach?… Otóż takie kobiety istnieją i na jawie… i są niebezpieczne.

str. 197
Nie podobało jej się również, że jak wynikało ze wszystkiego, czego się o tym stosunku dowiedziała, nie był to ów elegancki, pełen gracji wielkoświatowy romans, któremu by przyklasnęła, lecz jakaś werterowska, desperacka – jak jej opowiadano – namiętność, która mogła pchnąć syna do popełnienia głupstwa.

str. 299
Było dla niej prawdziwą rozkoszą (…) widzieć te twarzyczki zadyszane, z otwartymi szeroko, to przestraszonymi, to wesołymi oczyma, twarzyczki jej pluskających się małych cherubinków.

str. 429
Koznyszew, który celem zakończenia najbardziej abstrakcyjnej i najpoważniejszej dyskusji potrafił jak nikt inny nieoczekiwanie sypnąć garsteczką soli attyckiej i w ten sposób zmienić nastrój rozmawiających – uczynił to i teraz.

str. 518
Już przez samą swą stronę zewnętrzną pałac, po przenosinach, utrzymywał we Wrońskim miłe złudzenie, że on sam nie jest rosyjskim ziemianinem, łowczym dworu bez posady, ale raczej amatorem o wysokiej kulturze i mecenasem sztuk pięknych, a zarazem skromnym artystą, który się wyrzekł świata, stosunków i ambicji dla ukochanej kobiety.

str. 664
– Ciężka jest czapka Monomacha – zażartował z niego Stiepan Arkadjicz i aluzja ta nie odnosiła się bynajmniej tylko do rozmowy z księżną, lecz raczej do właściwej przyczyny złego humoru Lewina, który Obłoński zauważył.

str. 696
Rozumie się – dodał z goryczą – że jest to tylko jedno z tych faryzeu- szowskich okrucieństw, do których jedynie tacy ludzie bez serca są zdolni.

str. 715
Wszystkie te zabiegi, chodzenie od Annasza do Kajfasza (…) cała ta wytężona działalność bez żadnego rezultatu wytworzyła u Lewina męczący nastrój, podobny do owego dokuczliwego bezwładu ogarniającego człowieka, który śni, że miał zrobić użytek z siły fizycznej.


Harlan Coben, Niewinny
wyd. Albatros, 2019
tłum. Zbigniew A. Królicki


str. 357
On i ten goliat są w samolocie lecącym na lotnisko Reno/Tahoe.


Aleksander Dumas, Królowa Margot
wyd. Zielona Sowa, 2009
tłum. nieznany


str. 9
W samej rzeczy: na dworze, gdzie Katarzyna Medycejska zebrała najpiękniejsze wówczas kobiety i otoczyła się pocztem syren, żadna z nich nie mogła wytrzymać porównania z Małgorzatą.

str. 112
A, królowo! Ajaxa Telamona. Słyszę głos… głos stentora.


Witold Gombrowicz, Ferdydurke
Wydawnictwo Literackie, 2007


str. 6
Przeszedłem niedawno Rubikon nieuniknionego trzydziestaka, minąłem kamień milowy, z metryki, z pozorów wyglądałem na człowieka dojrzałego, a jednak nie byłem nim – bo czymże byłem?

str. 18
– Pamięć zmarłych – rzekł Pimko – jest arką przymierza pomiędzy nowymi a starymi laty, podobnie jak i pieśń gminna (Mickiewicz).

str. 27
Dopiero potem zrozumiałem, jaki to gatunek trucizny wstrzyknął im diaboliczny i makiaweliczny Pimko.

str. 122
Nowoczesne mistrzowsko umieją żonglować na przemian złym i dobrym wychowaniem. Poczułem się chamem.

str. 159
Co będzie dalej? Nie wiedziałem. Lecz wiedziałem, że narobię krzyku, obudzę rodzinę, wywlokę tę sprawę na jaw, Pimkę Kopyrdą ośmieszę, a Kopyrdę Pimką – i zobaczymy, jak na jawie będą wyglądały amory, co się zostanie z uroku!

str. 173
– Nowa intryga! – zawołała Młodziakowa spoglądając na mnie bazyliszkowato w szlafroku, z głową rozkudłaną i z ciemnymi plamami na policzkach.


Graham Masterton, Zwierciadło piekieł
wyd. Replika, 2017
tłum. Paulina Braiter


str. 10
Wszyscy producenci, o których jestem w stanie pomyśleć, znienawidzą ten pomysł. Jest na nim piętno Kaina, cała ohyda spraw Fatty'ego Arbuckle'a, Lupe Veles czy Sharon Tate.

str. 241
– Panie Williams – powiedział – wygląda na to, że udało się panu otworzyć coś, co mógłby pan nazwać puszką Pandory.


Camilla Läckberg, Fabrykantka aniołków
wyd. Czarna Owca, 2018
tłum. Inga Sawicka


str. 317
Kiedy już przestał wrzeszczeć, posłał na miejsce Kjella. Chciał, żeby „Bohusläningen” przebiła wielkomiejskiego molocha.

str. 376
– Paniusia wygląda na herod-babę – zauważył Gösta. Przystanął z drugiej strony, żeby popatrzeć.


Joe Hill, Dziwna pogoda
wyd. Albatros, 2018
tłum. Marta Guzowska


str. 412
– Powiedziałem, że apokalipsa nadejdzie dwudziestego trzeciego października, dwa lata temu, i tak się stało. Tylko rozwija się powoli. Niewielu obserwatorów dostrzega znaki.


Anne Rice, Wywiad z wampirem
Dom Wydawniczy Rebis, 2011
tłum. Tomasz Olszewski


str. 201
Nie było tam żadnych dzikich romansów z Anglii, żadnych opowiadań Edgara Alana Poe, żadnej fantazji. Tylko te rzadkie sprawozdania i relacje o wampirach Europy Wschodniej, które stały się dla niej czymś w rodzaju biblii.


Kazuo Ishiguro, Nie opuszczaj mnie
wyd. Albatros, 2007
tłum. Andrzej Szulc


str. 138
Myślę o porankach, kiedy budziłam się w mojej sypialni na strychu Czarnej Stodoły, słysząc głosy wychowanków, którzy spierali się na dworze o poezję i filozofię, lub o długich zimach, śniadaniach w zaparowanej kuchni i meandrach prowadzonych przy stole dyskusji o Kafce albo Picassie.


John Irving, Regulamin tłoczni win
wyd. Prószyński i S-ka, 2015
tłum. Jolanta Kozak


str. 21
W roku 193–, kiedy trafił tam Homer Wells, Waterville nie było może mekką intelektualistów, ale w porównaniu z takim St. Cloud's czy Wodospadem Trzy Mile plasowało się o parę szczebli wyżej na drabinie cywilizacji.

str. 50
Choćby wołał jak najgłośniej, choćby posłużył się swym słynnym homeryckim wrzaskiem – nie miał szans wobec grzmiącej bariery wody oddzielającej go w tej chwili od Winkle'ów.

str. 54
Tak więc ojciec Wilbura Larcha żył utopijnym wspomnieniem dni spędzonych przy tokarce i głęboką niechęcią do reformy antyalkoholowej, do przekonań małżonki, a także do jej chlebodawcy, burmistrza Neala Dowa.

str. 189
Zdjęcie wykonano latem w roku, w którym Kandyda poznała Raya (starszego od siebie, ciemnowłosego herkulesa, z ambicją naprawienia i uruchomienia absolutnie wszystkich rzeczy na świecie).

str. 260
Ma ciało herosa – orzekł Larch, który we Francji, podczas pierwszej wojny światowej, niósł pomoc (często nieskuteczną) podobnym do Wally'ego herosom. Szczupły, muskularny – oto, co charakteryzowało herosa.

str. 298
W raczej spartańsko urządzonym pokoju pani Grogan bez trudu zlokalizowała portmonetkę. Ukradła wszystko co do grosza (fakt, że nie było tego dużo).

str. 317
Młodsza siostra Big Dot Taft, Debra Pettigrew, też się Homerowi podobała: była dokładnie w jego wieku i wyróżniała się urodą, chociaż było w jej cherubinkowatym, pulchnym ciałku coś solidnego, co pozwalało sądzić, że pewnego dnia Debra dorówna rozmiarami Big Dot.

str. 368
Swoim pojawieniem się na dachu spłoszył mewy, których szumny, paniczny exodus spłoszył z kolei jego: nie zauważył wcześniej ptactwa stłoczonego na przeciwległym skrzydle dachu, po zawietrznej.


S.J. Parris, Zdrada
wyd. Albatros, 2017
tłum. Maria Gębicka-Frąc


str. 199
– Miejmy nadzieję. A co ja mam robić, gdy ty będziesz czarował tę dziewiczą westalkę, żeby wyjawiła ci sekrety Dunne'a?


Camilla Läckberg, Czarownica
wyd. Czarna Owca, 2017
tłum. Inga Sawicka


str. 440
– Tydzień wcześniej zapisał „55”, więc raczej nie chodzi o pogodę – jęknęła Erika. – Matma i cyfry to zawsze była moja pięta achillesowa.


Borys Pasternak, Doktor Żywago
Porozumienie Wydawców, 2000
tłum. Ewa Rojewska-Olejarczuk


str. 51
– Złe duchy! O co tym antychrystom chodzi? Ani krzty rozumu! Tylko by pyskowali i głupstwa pletli.

str. 97
Rok po roku syzyfową pracą buduj, wznoś, nie dosypiaj, a ten przyjdzie i wszystko mu jedno, dmuchnie, splunie i wszystko się rozsypie w gruzy! A idźże do diabła.

str. 175
W głębi duszy mademoiselle była dumna z tej herod-baby o ciętym języku. Obie kobiety były bardzo do siebie przywiązane i wiecznie jedna na drugą burczały.

str. 200
Tak głupio zginąć. I za co? Co on im złego zrobił? Ale czyż to są ludzie? Podobno był beniaminkiem w rodzinie.

str. 252
Działacze ci świetnie znali ów wytwór mieszczańskiego środowiska, drobnego posiadacza obligacji państwowych, przypochlebnego kołtuna, i bez cienia litości, z mefistofelesowskim uśmieszkiem, rozmawiali z nim jak ze schwytanym na gorącym uczynku złodziejaszkiem.

str. 311
Już następnego dnia jezuickość polityki wywraca je na nice. Cóż mam ci powiedzieć? Ta filozofia jest mi obca.

str. 325
Teraz na świecie panuje sądny dzień, proszę łaskawego pana, wszędzie apokaliptyczne istoty z mieczami i skrzydlate bestie, a nie całkowicie sympatyzujący i lojalni doktorzy.

str. 337
– Jest to marzenie naiwne, idylliczne. Ale czemu nie? Boże, dopomóż. Chociaż wątpię w powodzenie tego planu. To utopia. Chałupnictwo.
– Jak nas potraktuje Mikulicyn?
– Nie wpuści za próg, przepędzi miotłą i będzie miał rację. Ma tu i tak sodomę i gomorę, koniec świata, zakłady nieczynne, robotnicy się rozbiegli, środków do życia brak, głód i nagle zjawiacie się państwo, za przeproszeniem, jak dopust boży. Jeżeli nawet was pozabija, ja go rozgrzeszę.

str. 384
A co się działo za białych! Zabójstwa zza węgła z powodu porachunków osobistych, szantaże, bachanalie!

str. 423
Jego uzależnienie, niewola nie różniły się niczym od innych rodzajów przymusu w życiu, tak samo niedostrzegalnych i nieodczuwalnych, które także wydają się czymś nieistniejącym, chimerą, wymysłem.

str. 425
Napłynęły wyraziste wspomnienia rodzinnego exodusu sprzed dwóch lat.

str. 543
Oboje jesteście strasznie nie w guście tutejszych kapłanów Temidy. Towarzysze Antipow i Tiwierzin ostrzą sobie zęby na Larysę Fiodorownę i na pana.

str. 595
Olimpijski spokój pasożytów, wyróżniających się tylko tym, że nic nie robili, niczego nie szukali, niczego nie dali światu!


Greg Iles, Gra w Boga
wyd. Albatros, 2006
tłum. Robert Piotrowski


str. 66
Z drugiej strony Godin (…) łatwo dawał się polubić, jednak pracując z nim, po pewnym czasie czułeś, jak bije od niego niepokojące promieniowanie, faustowski głód wiedzy, który lekceważył wszelkie przepisy, nie uznawał żadnych granic.

str. 309
W głębi duszy jesteś pigmejem, Ravi. Andrew Fielding był wart dziesięciu takich jak ty.

str. 362
Księga Wyjścia opisuje coś takiego. Bez fal, bez napięcia, nawet bez bąbelków. Doskonała harmonia, całkowita rozdzielczość, absolutna inercja.

str. 430
Słowo to przypomniało mi moje lata na MIT, kiedy takie książki jak Tao fizyki były bibliami studentów spod znaku New Age.


Jo Nesbø, Pierwszy śnieg
Wydawnictwo Dolnośląskie, 2010
tłum. Iwona Zimnicka


str. 254
Był ubrany w prosty szary garnitur z rodzaju tych, o którym nikt nie potrafi powiedzieć, skąd wie, że kosztował bajońskie sumy.

str. 310
Dzięki temu mógł zacząć od szlachtowania wcześniejszych prelegentów jako chciwych na pieniądze narcyzów, dzielić ich na trzy kategorie i oświadczać, że sam należy do tej pierwszej – jest człowiekiem, którego niezbyt oryginalny pomysł na biznes odniósł sukces.

str. 382
A ten herostratesowo słynny Hole wydawał się mieć w sobie coś z Rafty. Coś z tej samej obojętności i złości.


Anne Rice, Wampir Lestat
wyd. Zysk i S-ka, 2002
tłum. Tomasz Olszewski


str. 74
Co noc wbiegaliśmy schodami do góry, trzymając w dłoniach butelkę taniego wina i bochenek wspaniałego, słodkiego, paryskiego chleba, który dla nas, po tym, co jedliśmy w Owernii, był zaiste ambrozją.

str. 451
A kiedy Mael uniósł połę zakrycia, abym mógł lepiej widzieć, z przerażeniem ujrzałem dwa gargantuiczne, wiklinowe posągi, mężczyzny i kobiety, jak się zdawało po skłębionych winoroślach imitujących szaty i włosy.

str. 549
Jak długo była zadowolona z tego, że była muzą naszych godzin spędzonych w świetle księżyca, jedynym obiektem oddania wspólnym dla nas obu?


Graham Masterton, Rytuał
Dom Wydawniczy Rebis, 2017
tłum. Danuta Górska


str. 5
Nad drzewami za oknem restauracji zawisła ogromna burzowa chmura, rozdęta, apokaliptyczna, trupio sina w popołudniowym słońcu. Na takich chmurach galopują walkirie.

str. 6
Wskazał na dwie siwowłose matrony z Nowej Anglii, które siedziały przy sąsiednim stoliku i gapiły się na Charliego zza okularów, których szkła połyskiwały niczym monety.

str. 10
Była nawet ładna, ale lewa połowa jej twarzy nie pasowała do prawej, co nadawało jej wygląd megiery. Jej włosy barwy żółtka sterczały sztywno na wszystkie strony.

str. 65
Żaden doradca nie potrafił wyjaśnić, jak należy postępować z potomstwem, które umawia się na sekretne schadzki w środku nocy z biało odzianymi, zakapturzonymi liliputami.

str. 362
Charlie spojrzał na mężczyznę z krótkimi włosami. Przez chwilę obaj mieli tę samą świadomość nadciągającej apokalipsy.


John Irving, Świat według Garpa
wyd. Świat Książki, 2004
tłum. Zofia Uhrynowska-Hanasz


str. 142
Uznał, że słynne opowiadanie Grillparzera jest nonsensownym melodramatem, ckliwym i nieporadnie napisanym. Mgliście tylko przypominało dziewiętnastowieczne pisarstwo rosyjskie, gdzie często główny bohater jest niezdecydowanym kunktatorem, a poza tym bankrutem w każdej dziedzinie życia (…).

str. 180
Dobrze ci tak, ty szary molochu, ty stary trupie, pomyślał pod adresem Wiednia.

str. 208
Kiedy ludność Wiednia zaczyna na dobre głodować i nocne napady na zoo stają się powszechnym źródłem zaopatrzenia w żywność, anarchista decyduje się na uwolnienie pozostałych zwierząt, oczywiście Bogu ducha winnych, jeśli chodzi o kunktatorstwo jego ojczyzny i jej poddanie się hitlerowskim Niemcom.

str. 239
Była to książka pełna meandrujących dialogów i seksu, który zwykle przyprawiał partnerów o cierpienie; seks wywoływał też u nich poczucie winy, a przy tym jeszcze większe pożądanie.

str. 254
Jeśli go ktoś pytał, jak mu idzie pisanie, zdobywał się tylko na lakoniczne, okrutne naśladownictwo biednej Alice Fletcher.

str. 453
A więc płaci Bensenhaverowi za to, żeby śledził chłopca, Nicky'ego, ale Bensenhaver jest wyniosłym i wścibskim typem cerbera, zdanym na przypływy własnych koszmarnych wspomnień; stopniowo z opiekuna zmienia się w zagrożenie Standishów.

str. 473
Będzie to opowieść o pewnym idealiście, ojcu licznych dzieci. Wymyśla on dla nich różne małe utopie, w których mają wzrastać, a kiedy dzieci dorastają, zakłada małe college.


Robert Graves, Klaudiusz i Messalina
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1975
tłum. Stefan Essmanowski


str. 13
Prawie nie przestawali pić, a większą część nocy spędzali, jeśli wierzyć famie, na włażeniu i wyłażeniu przez okna i bójkach z policją tudzież z zazdrosnymi mężami i ojcami czcigodnych rodzin.

str. 35
Myślałem już, że dawne szczęście powróciło na dobre, kiedy nagle ów koński włos, na którym tak długo nad moją biedną głową wisiał miecz Damoklesa, pękł.

str. 128
Otóż August w podobnych wypadkach, niby drugi Aleksander, przecinał po prostu gordyjski węzeł zdań, oświadczając: „Słów mi w tym miejscu nie staje, czcigodni ojcowie. Wszystko, co mógłbym powiedzieć, nie jest w stanie odmalować głębi moich uczuć”.

str. 342
Bardanes zdawał sobie sprawę, że jeżeli nawet odniesie zwycięstwo, może to być zwycięstwo pyrrusowe, które nie pokryje poniesionych strat.


Jeffrey Archer, Ścieżki chwały
Dom Wydawniczy Rebis, 2009
tłum. Danuta Sękalska


str. 85
– To by było pyrrusowe zwycięstwo – rzucił George, wypijając swój napój do dna.

str. 289
Po raz pierwszy George mógł się przyjrzeć bliżej swojej nemezys.

str. 400
Nie mówiąc o tym, że byłaby to słodka zemsta na Hinksie po jego makiawelicznym zachowaniu w wieczór wykładu.


Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976


str. 59 (t. I)
Ale nie może być inaczej, a gdy z musem nikt walczyć nie zdoła, przeto bez dłuższego kunktatorstwa przedstawiam jejmość pani i ichmościom, jako opiekunom, moją pokorną prośbę, byście mi księżniczkę Helenę za żonę oddać raczyli.

str. 88 (t. I)
Zdrowa ona, zdrowa; jeszcze dziewka od tych amorów potłuściała.

str. 147 (t. I)
Wiedział on dobrze, że młody Potocki żadną miarą do jutrzejszej nocy przyciągnąć nie może, więc kto urwie głowę hydrze?

str. 182 (t. I)
Pan Skrzetuski minął wreszcie tę gehennę ludzką pełną jęków, łez, niedoli i piekielnych wrzasków; myślał tedy, że już odetchnie swobodniej, aliści zaraz za taborem nowy straszny widok uderzył jego oczy.

str. 232 (t. I)
Tu, na Zadnieprzu, lud gorszy niż gdzie indziej i tylko ręka księcia hultajów od swywoli powstrzymuje, a teraz, gdy się zwiedzą o wojnie z Zaporożem i o wiktoriach Chmielnickiego, tedy żadna moc ich od rebelii nie powstrzyma.

str. 264 (t. I)
Późnym wieczorem, przy księżycu, doszły wojska do Rozłogów. Tam pana Skrzetuskiego na swej kalwarii zastały siedzącego.

str. 307 (t. I)
A zaraz po sposobie prowadzenia chorągwi można było poznać, iż wojewoda, choć ciężki i kunktator, bo wiekiem przygnieciony, przecie żołnierz jest doświadczony i mężny.

str. 314 (t. I)
Jowiszowe brwi Jeremiego ściągnęły się, kark mu napęczniał, a oczy poczęły ciskać takie błyskawice, że wszyscy obecni struchleli o wojewodę (…).

str. 222 (t. II)
Przez ten czas Wołodyjowski siedział milczący, jeno wino z bukłaka popijał i marsem nadrabiał, aż to niezwykłe mu milczenie zwróciło uwagę Zagłoby.

str. 303 (t. II)
– Idźcie do kaduka! nie potrzeba mi waszych judaszowskich pocałunków!


Henryk Sienkiewicz, Potop
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976


str. 45 (t. I)
Dobrze! Dziękuję wam, ojcowie, żeście mi oczy na tych judaszów otworzyli. Wiem, co mi czynić przystoi.

str. 74 (t. I)
Ale szlachta usłuchała jej, bo przywykła z dawnych, przedawnych czasów wszystko, co wychodzi z ust billewiczowskich, za ewangelię uważać (…).

str. 84 (t. II)
„Nie może być! – powtarzał sobie pan Zagłoba, obcierając czoło, które pociło mu się obficie. – Ten smok, ten mężobójca, ten lucyper miałby już z Kiejdan zdążyć? Zali to ostatnia godzina się zbliża?!”

str. 89 (t. II)
Od Podlasia przegradzały Radziwiłła zastępy Chowańskiego, które mogły mu bronić drogi; gdyby zaś Radziwiłł szedł z wojskami szwedzkimi i pod egidą króla szwedzkiego, wówczas wszelki krok nieprzyjacielski ze strony Chowańskiego musiałby być uważany jako wyzwanie Karola Gustawa.

str. 127 (t. II)
Ludzie! zali nie widzicie, że dies irae, dies illa się zbliża… Ja mam lat siedmdziesiąt, nad brzegiem Styksu stoję, przewoźnika i łodzi wyglądam… Ja widzę!…

str. 175 (t. II)
– Bóg mrozy w pomoc nam ześle! Ciężko będzie baterie sypać, podkopy czynić i przy tym wy będziecie się do ciepłych izb luzować, a im akwilony zbrzydzą prędko oblężenie.

str. 302 (t. II)
Nie chcę nagrody, chcę, żeby mi wierzono, niechże niewierni Tomasze dotkną ran moich!

str. 57 (t. III)
Że zaś rysy miał ostre, bardzo wysokie czoło, na nim chmurne jowiszowe brwi, nos zagięty i wzrok po prostu przeszywający, więc gdy jeszcze przyszły nań owe piętna, stawał się straszny.

str. 59 (t. III)
– Tożem ja waści nie znał dotąd, jak mnie Bóg miły! – zawołał wreszcie kasztelan. – Uszom własnym nie wierzę!
Ulissesem z dawna mnie nazywano! – odrzekł skromnie Zagłoba.

str. 68 (t. III)
– Dałeś mu pietra! – wołali. – Na co mu to przyszło, temu wiktorowi, temu pogromicielowi tylu państw, miast, wojsk!…

str. 245 (t. III)
Na koniec przyleciały nowe stada jaskółek, a z nimi fama o uwięzieniu króla i całej armii szwedzkiej w widłach rzecznych. Zdawało się, że koniec tuż, tuż.


Henryk Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1977


str. 56
– Dla Boga! chyba same amazonki w Latyczowskiem mieszkają – rzekł Zagłoba.

str. 133
– Co mi pomoże której z tych tam gwiazd pożądać? Ni ja do niej wzlecieć mogę, ni ona do mnie nie zejdzie! Gorze takim, którzy do srebrnej luny wzdychają!


James Clavell, Gai-jin
wyd. Świat Książki, 1996
tłum. Grażyna Grygiel, Witold Nowakowski, Piotr Staniewski


str. 64 (t. II)
Cesarz Kung, który władał Chinami prawie cztery tysiąclecia temu, zasłynął z trzech rzeczy: ze swych epikurejskich upodobań, wystawnych bankietów i ze swojej „księgi”.

str. 283 (t. II)
Quance był Irlandczykiem, nestorem artystów-kronikarzy od dawna działających w Makau i wczesnym Hongkongu. Zmarł kilka lat temu w Makau i został tam pochowany.

str. 325 (t. II)
– Dlaczego ja? Dlaczego ze mną chcesz wejść w układ?
– Bo Norbert wykitował, a wasz cholerny tai-pan też się przeniósł na łono Abrahama. W Yokopoko robi się ciut niebezpiecznie.

str. 445 (t. II)
– Masz rację. – Sir William odczuwał podobny niepokój na myśl o bezdusznych decyzjach urzędników, z olimpijskim spokojem rozdzielających odwołania i nominacje.

str. 573 (t. II)
Phillip ma niezłe zadatki na geniusza. Parsknął krótkim śmiechem, spojrzał do tyłu i wstrzymał oddech. Dowódca samurajów wszedł właśnie na pomost.


Martin Cruz Smith, Park Gorkiego
wyd. De Agostini – Altaya, 2002
tłum. Andrzej Grabowski


str. 96
Fragmenty greckich, francuskich, chińskich i włoskich arcydzieł załadowano na barbarzyńską furę i przywieziono do Moskwy (…), w gargantuiczne drapacze chmur ze złowieszczymi oknami i tajemniczymi blankami (…).

str. 158
Sprawy rozwijały się po myśli Arkadego. Jeszcze jedno amerykańskie nazwisko. Osborne i czarnorynkowy handlarz. Dwa otwarte sezamy. Zadzwonił do majora Pribłudy.

str. 199
– Przykro mi, ale nie mam wódki. Z doświadczenia wiem, że karły upijają się bardzo szybko, a osobiście nie znam bardziej karykaturalnego stworzenia niż pijany liliput.

str. 248
– O Wielkim Jimie i Ednie, samarytanach wszystkich Rosjan. Anarchiści, mienszewicy, co tylko pan chce, jeśli tylko ktoś był Rosjaninem i był kopnięty w mózg, to miał w Nowym Jorku dach nad głową – dach naszego domu.

str. 248
– Niech pan mi nie mówi o amerykańskiej lewicy… ja panu o niej opowiem. O tych wiotkich w przegubach katoliko-marksistach z ich faryzejskimi tytułami gazet w rodzaju Praca, Kult, Myśl (…).

str. 279
– Może powinienem wystąpić u was o azyl. Tutaj byłbym, cholera, supermenem – powiedział Kirwill.

str. 295
Nie wiedział, po co tamten się tu zjawił, i właściwie nie słuchał go, zastanowiło go jednak, że jego były mentor, ten oportunista z okrągłym obliczem i ruchliwą mimiką karpia, jest zawsze w takich razach pod ręką.

str. 321
Mógłby zostać duszpasterzem robotników, zwyczajnym męczyduszą. Ale jego aspiracje wzrosły. Zapragnął zostać mesjaszem. Nie był mądry i nie był silny, ale chciał zostać mesjaszem.

str. 392
W zwyczajnym życiu ludzie szli do biur, wykonywali jakąś okropną pracę, wracali do domów, po czym w sodomie i gomorze wspólnych mieszkań pili, klęli, szli ze sobą do łóżka, prowadzili boje o zachowanie odrobiny człowieczeństwa i jakoś wegetowali.


Janet Fitch, Biały oleander
wyd. Świat Książki, 2003
tłum. Tomasz Bieroń


str. 345
Nie magazynuj przeszłości, Astrid. Nie pielęgnuj żadnych wspomnień. Spal wszystko. Artysta jest feniksem, który płonie, żeby zaistnieć.


Colleen McCullough, Ptaki ciernistych krzewów
wyd. De Agostini – Altaya, 2003
tłum. Małgorzata Grabowska, Iwona Zych


str. 100
– Pani córka jest taka ładna. Wie pani, mam słabość do tycjanowskich włosów. Na widok takich włosów malarz rzuciłby się do pędzla. Nigdy jeszcze nie spotkałem się z takim odcieniem.

str. 114
– Nigdy nie odpowiadasz wprost na moje pytania, prawda? – Wyprostowała się i położyła mu dłoń na piersi. – Jesteś sybarytą, Ralphie, wylegujesz się na słońcu. Cały jesteś taki opalony?

str. 125
Na przeciwległym krańcu tego jarmarku znajdował się plac do ujeżdżania koni, gdzie młodzi jeźdźcy i amazonki puszczali się galopem przed sędziami, którzy sami wyglądali trochę jak konie, a przynajmniej tak się wydawało rozchichotanej Meggie.

str. 166
Meggie zrobiła się bardzo cicha, ale w sposób całkiem odmienny od Stuarta, spokojnego, rozmarzonego i odizolowanego od świata. Jej spokój przypominał bezruch zwierzęcia skamieniałego pod bazyliszkowym spojrzeniem węża.

str. 239
Nie wydawało jej się sprawiedliwe, żeby taka sztuczna bariera jak stan kapłański mogła stanąć pomiędzy nią a tym, czego pragnęła: żeby został jej mężem, żeby żyli w harmonii jak tata z mamą, żeby uwielbiał ją jak tata mamę.

str. 247
Tłumaczył sobie, że nic się nie zmieniło przez to, że uległ chwilowej słabości i pocałował Meggie, że jego miłość do niej pozostała w sferze platonicznych zachwytów, odmiennych od niepokojącego doznania pełni.

str. 397
– Nie wiem, Vittorio. Chciałbym wiedzieć! Wtedy po prostu nie widziałem innego wyjścia. Nie mam prometejskiego daru przewidywania, a uczucie czyni człowieka ślepym. Poza tym to się po prostu zdarzyło!

str. 493
– Och, Justyno, namiętne zaloty są dla wszystkich, nawet dla ciebie, ty zimnokrwista młoda westalko. Zobaczysz, przyjdzie taki dzień, że będziesz tego pragnęła.


Halina Rudnicka, Król Agis
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1989


str. 12
– Daję ci na drogę ten rulonik. Niech maksyma mojego wielkiego Mistrza będzie dla ciebie wskazówką i nicią Ariadny w tej podróży.

str. 79
Młodzi Spartanie czuli się jak motyle wylęgłe nagle z poczwarek – już im nie ciążyły zakazy i nakazy surowej dyscypliny spartańskiej, nie podpatrywało ich swawoli argusowe oko eforów lub ich donosicieli.

str. 276
Kontrast tej młodzieńczej postaci z marsowymi twarzami starych wojaków, z czupurną zadzierzystością młodych, był uderzający.

str. 291
Szeregi żołnierzy zafalowały, załamały się i cofnęły, tworząc szpaler dla kobiet. A one ustawiły się dwoma sznurami, czyniąc pośrodku przejście dla Chilonidy. Leonidas postąpił krok ku córce, ale w porę się opamiętał. Te erynie gotowe go rozszarpać, jeśli jej dotknie.


Arkady Fiedler, Dywizjon 303
Wydawnictwo Poznańskie, 1978


str. 7
W roku 1943 książka pojawiła się w okupowanej Polsce. Poza londyńskim lilipucim wydaniem, przerzuconym samolotami do Kraju, wyszło tu kilka wydań podziemnych.

str. 43
Wreszcie po kwadransie namysłów rozcięli pasy nożem – prostym, starym sposobem na gordyjski węzeł.

str. 60
Przechodził całą ich gehennę. Tragiczny wrzesień i drogę do Zaleszczyk. Rumunię i bałkańską odyseję. Morze Śródziemne i Francję. Wciąż między nimi, wciąż jeden z nich.

str. 62
Wyraźnie zanosiło się na tę ostateczność, gdyby w końcu dowództwo nie powzięło decyzji iście salomonowej, tak rozumnej i tak zarazem wielkodusznej: czeskiego sierżanta Polacy uznali za gościa dywizjonu.

str. 77
W pewnym momencie jak zmurszały pień zapadło się całe koło, zmienne koło fortuny.


James Oliver Curwood, Władca skalnej doliny
wyd. Iskry, 1986
tłum. Jerzy Marlicz


str. 55
Nie, nie warto wszczynać walki z tym drżącym pigmejem o białej twarzy, skulonym na krawędzi skalnej, który nie uczynił żadnego ruchu, aby wyzwać go do walki.


Emilio Salgari, Dramat na Oceanie Spokojnym
Wydawnictwo Morskie, 1991
tłum. Józef Birkenmajer


str. 128
Na pokładzie poczęły sie dziać dantejskie sceny. Majtkowie (…) padali po dwóch, po trzech naraz rozszarpywani potężnymi pazurami potworów lub miażdżeni w ich potężnych szczękach.


Aleksander Fredro, Zemsta
Wydawnictwo Łódzkie, 1987


str. 82
Że tam komu w uszach strzyka
Albo że tam czyj łeb chory,
Przez to nigdy w pieśń słowika
Nie odmienią głos stentory.

str. 103
Tylko że to, mocium panie,
Aby udać, trzeba sztuki.
Owe brednie, banialuki,
To miłosne świergotanie…
Jak tu zacząć, mocium panie?


Paul Féval, Kawaler de Lagardère
wyd. Iskry, 1978
tłum. Halina Popławska


str. 315
Wyborne wina i wyśmienita kuchnia Gonzagi kazały zapomnieć o groźbie, jaka zawisła nad tą ucztą Baltazara… Jedynie Peyrolles zachował pogrzebową minę.

str. 334
Usiedli naprzeciwko siebie, otoczeni sędziami i tłumem stronników; przerwany pojedynek bachiczny zaczynał się na nowo.

str. 346
Bóg mi świadkiem, nie pragnę jej zguby. Nie pożałuję pieniędzy, by szczęśliwie zakończyć jej odyseję: wydaję ją za mąż. – Gonzaga wziął rękę garbusa.


Jack London, Opowieści Mórz Południowych
Wydawnictwo Spółdzielcze, 1987
tłum. Tadeusz Jan Dehnel


str. 5
Prawda, zdarzał się powiew, ale był to zawsze najłagodniejszy z zefirów, jakie wiać mogą pośród wysp wiecznego lata – nie wiatr, lecz westchnienie, długie, balsamiczne westchnienie świata pogrążonego w słodkiej drzemce.

str. 257
Wszyscy wiedzieli, że ów motor stanowił achillesową piętę kapitana Warfielda, że szyper długo o niego prosił, molestował, zanim uzyskał zgodę Griefa.


Wanda Żółkiewska, Ślady rysich pazurów
Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 1984


str. 50
– Ażeby was piekło pochłonęło, dziady kalwaryjskie, bydło zatracone, pomiot czarownicy i szatana!

str. 103
Powetujemy to sobie jeszcze kiedyś. Muszę przechytrzyć tego starego bazyliszka. Bądź zdrów, Mamula jestem.

str. 179
Srebrne obrączki wody przeskakiwały po kamieniach jak lilipucie skakanki, złote iskry jak okruszyny słońca goniły się bez celu.


Mary Stewart, Prządki księżycowe
wyd. Iskry, 1967
tłum. Maria Kłos-Gwizdalska


str. 351
Nie jestem całkiem pewna, co zaszło w tej namiętnej kreteńsko-greckiej wieży Babel, w każdym razie w kilka minut potem, gdy nasza żaglówka odbiła od brzegu, płynęła w takiej asyście jak co najmniej któryś ze statków Linii Cunarda wpływający na wody Southampton.


Joseph Conrad, Lord Jim
wyd. Iskry, 1981
tłum. Aniela Zagórska


str. 167
Zdobył w puszczy wielką sławę i arkadyjską szczęśliwość (nie mówię nic o niewinności), a było to dla niego tym, czym jest dla innego człowieka sława i arkadyjska szczęśliwość wśród gwarnych ulic.

str. 251
Powaga, z jaką przeczył, była bardzo zabawna; aż w końcu powiedziałem: – Kochany panie, chyba pan nie przypuszcza, że ja w to uwierzę! – Spojrzał na mnie zaskoczony. – No nie! Myślę, że nie – powiedział i wybuchnął homeryckim śmiechem.


Walter Scott, Ivanhoe
wyd. Nasza Księgarnia, 1978
tłum. Teresa Tatarkiewicz


str. 23
Można by nazwać jego rysy twarzy przystojnymi, gdyby w głębi jego oczu nie mignął czasem błysk przebiegłego epikureizmu, zdradzający ukrytą lubieżność.

str. 95
Nauczę ja tych chamów dzielić pierwsze miejsca w synagodze z tymi, do których właściwie z prawa synagoga należy.

str. 422
Z boską pomocą zdołamy może przeciwdziałać czarom i zaklęciom, w których sieci znalazł się nasz brat. Może zerwie więzy tej Dalili, jak Samson zerwał mocne pęta, którymi Filistyni go związali, i dalej będzie tępił niewiernych.

str. 473
Po czym błazen zanucił nową pieśń, rodzaj sowizdrzalskiej śpiewki, na którą rycerz, podchwyciwszy melodię, odpowiedział w podobnym tonie.


Maria Rodziewiczówna, Między ustami a brzegiem pucharu
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1974


str. 6
Para ta była na model dla malarza: ona – smukła, ślicznie zbudowana, o twarzy z greckiego posągu, ale żywej, zalotnej, a śmiejącej się całym urokiem białych ząbków, koralowych ust i zmrużonych, sfinksowych oczu.

str. 12
Hrabia był znawcą i bałamutem z zawodu. Wspomnienie barona zbladło mu w pamięci, postanowił – on, niezwalczony Antinous – spróbować swej siły i zręczności, pobawić się jak tamten. Noc i tak miała się ku schyłkowi.

str. 14
Syzyfowa praca być musi dla zdobycia owych serc ukrytych.
– Nasi mężczyźni do tego przywykli.

str. 74
Mnie do kochania potrzeba życia, śpiewu, śmiechu, choć trochę kokieterii i żartu. Nieprawdaż?
– Niezawodnie. Arkadyjscy pasterze wyginęli.

str. 85
Żałował bardzo Jan, że się nie wypytał lokaja o klub czy restaurację, gdzie hrabia obiadował zwykle. Byłaby to nić Ariadny.

str. 87
Szambelan myślał, że to pożar, rozbój, awantura; narzucił szlafrok i wypadł bez peruki i zębów – Adonis. Guwernantka w krzyk, dostała spazmów.

str. 91
– Widzę, widzę. Istna wieża Babel! – śmiał się Jan.

str. 103
– Te berlińskie saturnalie nie dla uszu dam z Mariampola. Kolegi się nie zdradza!

str. 113
Ta Jadzia to istny sfinks. Niechże radzą! Chodźmy do oficyny. Oczy mi się kleją.

str. 132
– Czemużby nie? – odparł, czując, że nie potrzebuje się tutaj bawić w katońską cnotę i nie mogąc się oprzeć pokusie pożartowania z szykowną damą.

str. 149
– Czy jedziemy za konduktem? – ozwała sie Jadzia. – Pan hrabia zły Automedon. Proszę puścić wolno cugle.

str. 157
– Ten twój przyszły wygląda aż fe! Jakiś kwaśny, nudny, źle ubrany, niezgrabny. Nieprawdaż?
– Przy takim Apollo jak babci Prusak bledną inni.

str. 168
– Przedstawiam babci winowajcę! – ozwał się wesoło. – Ten pan zapala pochodnię hymenu.
– Wiem, wiem! Od czterech lat wisiało to nade mną jak miecz Damoklesa. Tracę towarzysza zimowych wieczorów i pomocnika.

str. 177
– A to kleszcze dopiero! – dziwił się Jan. – No, dawaj bransoletę Samsonowi.

str. 251
Nazajutrz po rozmowie z panną Dorotą cała młodzież arystokratyczna przeprowadzała koryfeusza do Strugi.

str. 254
– Oho! Od czegóż jestem dyplomatą! Czyje zdrowie wypijemy? Może twoich nowych cnót czy starych występków? To pierwsze coś mi zalatuje letejską wodą.


Zenon Kosidowski, Opowieści biblijne
wyd. Iskry, 1976


str. 77
Na dobitek los jakby zakpił sobie z Racheli. Okazało się bowiem, że jest bezpłodna, podczas gdy Lea, ów domowy kopciuszek, rok w rok obdarzała Jakuba synami, aż w końcu doprowadziła do czterech potomków.

str. 196
Zdawałoby się, że mamy tu do czynienia ze sprzecznością, bo z jednej strony faraon potrzebował coraz więcej robotników, z drugiej zaś strony pozbywał się ich przez ów drakoński rozkaz.

str. 448
Walka Saula z kapłanami w obronie swego tronu (…) jego zaprawiona goryczą starość, wstrząsana buntami rodziny i pałacowymi intrygami – wszystkie te epizody układają się w iście szekspirowską tragedię.


Margaret Mitchell, Przeminęło z wiatrem
wyd. Czytelnik, 1976
tłum. Celina Wieniewska


str. 50 (t. I)
Przechadzał się między rosłymi O'Harami jak napuszony karłowaty kogut między olbrzymimi kochinchinami, oni zaś kochali go, drażnili, aby śmiać się z jego pasji, poszturchiwali olbrzymimi pięściami tyle ile trzeba, aby brata beniaminka osadzić na właściwym miejscu.

str. 320 (t. I)
Na deser była legumina z bulw i słodycze Retta, kiedy zaś Rett poczęstował panów prawdziwymi cygarami hawańskimi, którymi delektowali się przy porzeczkowym winie, wszyscy zgodnie stwierdzili, że kolacja była Lukullusową ucztą.

str. 58 (t. II)
Śpiesznie skręciła w ulicę Piekarską, aby uniknąć argusowych oczu sąsiadów, i usiadła na słupku przy ulicy Bluszczowej, przed jakimś spalonym domem, czekając, czy nie nadjedzie powóz lub bryczka, które by ją podwiozły.

str. 274 (t. II)
– Och, bardzo panią przepraszam, pani Kennedy! Powinienem był wiedzieć, że intencje pani są zawsze czyste. Mimo to jednak Gallegher pozostanie bezwzględnym małym tyranem. Pilnuj go lepiej, bo będziesz miała kłopoty z inspekcją.

str. 364 (t. II)
Nie czekając na odpowiedź, Mammy odwróciła się i wyszła z pokoju; gdyby powiedziała: „Spotkamy się pod Filippi!”, głos jej nie mógłby brzmieć bardziej złowróżbnie.


Graham Masterton, Żebrząc o śmierć
wyd. Albatros, 2020
tłum. Janusz Ochab


str. 296
Sparzyłem się w rękę, kiedy złapałem za gałkę. To prawdziwie dantejskie piekło, mówię pani.

str. 307
– A co z ustawą o prawach człowieka? Przykro mi to mówić, Katie, ale ściągniesz na nas całą armię prawników, zupełnie jakbyś otworzyła puszkę Pandory.


Lee Child, Zgodnie z planem
wyd. Albatros, 2020
tłum. Jan Kraśko


str. 84
Wszystkie dobrze prosperowały. Zawsze panował w nich duży ruch. Zawsze brakowało miejsc. Bardzo popularne, ściśnięte praktycznie w jednym miejscu, były mekką miejscowych smakoszy.

str. 331
W tle panował zgiełk i harmider. Duża, otwarta przestrzeń. Niski, twardy sufit. Klekotanie klawiatur. Dziesięć rozmów naraz.
– Rozumiem, że jest pani w pokoju redakcyjnym.
– Co ty powiesz, Sherlocku? – prychnęła Barbara Buckley.


Władysław Reymont, Chłopi
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976


str. 111 (t. I)
– Wypić bym wypiła, ino że to wdowiec, a staremu prędzej z brzega do Abramka na piwo, to potem co?… Dzieci macochę wyżeną i…


Alan Dean Foster, Obcy – decydujące starcie
wyd. Vesper, 2021
tłum. Piotr Cholewa


str. 288
Duży, ciężki obiekt zjechał po ścianie szybu. Hicks nie uznałby tego opisu za pochlebny, ale Ripley poczuła ogromną ulgę, kiedy go zobaczyła, nieważne, jak był sponiewierany. Sama obecność innego człowieka w stygijskich ciemnościach nawiedzonego tunelu pomagała odepchnąć trochę strach.

str. 316
Ripley patrzyła, jak jej nemezis zmniejsza się, zmienia w plamkę, potem niewyraźny punkcik, a w końcu znika, pochłonięta przez kłęby chmur.


Jeff Gelb, Michael Garrett, Gorętsza krew
Dom Wydawniczy Rebis, 1992
tłum. Tomasz Jackowski


str. 150
Ale ten Matuzalem z wielką forsą powiedział: – Nie zrozumiał mnie pan – i z miną człowieka zadowolonego, że wreszcie znalazł tego, kogo od dawna poszukiwał, zaczął rozpinać futro.


Stephen King, Christine
wyd. Amber, 1992
tłum. Arkadiusz Nakoniecznik


str. 40 (t. I)
Może powiecie, że trochę za bardzo trąci to machiawelizmem, ale Michael Cunningham miał ku temu odpowiednie kwalifikacje, gdyż specjalizował się w historii wojskowości.

str. 124 (t. II)
Gdzieś bardzo daleko zadudnił zeusowski głos Arniego:
– CO JEJ ROBISZ? ODPIEPRZ SIĘ OD NIEJ!

str. 135 (t. II)
O niezwykłym nastroju charakteryzującym te przedświąteczne dni świadczy najlepiej fakt, że byli świadkowie gotowi przysiąc, iż na własne oczy widzieli uśmiechniętą pannę Rach-ciach, gorgonę stanowiącą postrach pracowni numer dwadzieścia trzy.

str. 208 (t. II)
Kiedy zszedł na dół i przekazał jej hiobową wieść, spokojnie założyła pokrowiec na maszynę do szycia, po czym usiadła przy telefonie i zabrała się do pracy.


John Grisham, Rainmaker
wyd. Amber, 1999
tłum. Andrzej Leszczyński


str. 37
Obok niego siedzi Harper Whittenson, arogancki gnojek, który na szczęście ma wyjechać z Memphis i podjąć pracę w jakiejś molochowatej agencji z Dallas (…).

str. 177
Na to popołudnie zorganizował istny maraton z powtórki materiału w sali konferencyjnej biura Marvina Shankle'a.


Robert Harris, V2
wyd. Albatros, 2021
tłum. Janusz Ochab


str. 44
Pewna młoda matka z dwumiesięcznym miemowlęciem w ramionach, która właśnie szła New Cross Road w stronę garnkowego sezamu, wspominała czterdzieści lat później „nagłą duszną ciszę, która jakby zapierała człowiekowi dech w piersiach”.


H.P. Lovecraft, Zew Cthulhu
wyd. Vesper, 2019
tłum. Maciej Płaza


str. 24
W tym właśnie kole, pomiędzy kręgiem ciał a kręgiem płomieni, przesuwał się z lewa w prawo krąg sekciarzy, wśród ryków i podskoków odprawiając niekończące się bachanalia.

str. 39
Johansen i jego ludzie z bojaźnią chłonęli kosmiczny majestat tego podmorskiego Babilonu pradawnych demonów; na pewno domyślili się, że nie pochodzi on ani z naszej, ani z żadnej innej rozumnej planety.


John Cleland, Fanny Hill. Wspomnienia kurtyzany
wyd. Vesper, 2012
tłum. Joanna Środa


str. 12
Niewiasta, wysłuchawszy mnie z powagą i marsem pomniejszego męża stanu na czole, obrzuciła mnie jednym spojrzeniem (…).

str. 27
(…) zjawiła się ma szacowna pani w towarzystwie tego satyra, który wszedł z właściwym sobie uśmieszkiem, a jego wstrętna mi obecność utwierdziła mnie tylko w odrazie, jaką zrodziło pierwsze z nim spotkanie.

str. 36
Do sypialni weszła nasza szacowna matka przeorysza we własnej osobie, a za nią młody, rosły, ubrany w galowy mundur dragon o heraklejskiej posturze – marzenie najbardziej wybrednych dam w całym Londynie.

str. 129
Dziewczęta bankietowały ze swymi adonisami, robiąc im swawolne i nieskrępowanie rozpustne psikusy.

str. 153
Pierwszą, która stanęła w polu, by otworzyć turniej, była nasza rajtarka, najsłodsza z oliwkowych piękności, delikatna i amoryczna Louisa.

str. 221
W istocie mój galant, z którym rozumieliśmy się znakomicie chère entière i który, gdyby chciał, mógłby zostać szafarzem saturnaliów dla samego rzymskiego cesarza (nawet jeśliby nie aprobował niektórych z ich przejawów) zadbał o wszystko pod względem wygód i luksusów.

str. 241
Poczułam umiłowane ostrze, którym miłość – czuwająca nad tym aktem – kieruje kochanków ku największej rozkoszy. Miłość! Attycka sól rozkoszy!

str. 245
Występek to harpia, która zatruwa i kala ucztę. Niekiedy jego ścieżki są usłane różami, ale słynie też z kolców i glist, które się po nich wiją.


Stephen King, Billy Summers
wyd. Prószyński i S-ka, 2021
tłum. Tomasz Wilusz


str. 555
Numeracja na Montauk Highway zaczynała się od sześćsetki, z powodów znanych zapewne tylko planistom miejskim, którzy dawno przenieśli się na łono Abrahama.


Zbigniew Rokita, Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku
Wydawnictwo Czarne, 2020

str. 286
Potrzebny jest ton kasandryczny, otrzeźwiający, a nie sielankowe gadanie, że pół miliona ludzi sobie godo po śląsku i ten język jest w dobrej kondycji. Bo nie jest.


Thomas Harris, Hannibal
wyd. Amber, 1999
tłum. Jerzy Kozłowski


str. 205
Wkrótce jej urodziny. Ciekawe, czy ocalała butelka Château d'Yquem z roku, w którym się urodziła. Może wypada przesłać prezent Clarice Starling. Za trzy dni ma dożyć wieku Chrystusowego.


Thomas Harris, Czerwony smok
wyd. Amber, 1999
tłum. Marek Jurczyński


str. 159
Wyszedł z pokoju. Na schodach ogarnęły go prawdziwie egipskie ciemności. Nie mógł zapalić światła, bo babcia skróciła sznurki wyłączników tak, że tylko ona mogła do nich dosięgnąć.


Zbigniew Nienacki, Raz w roku w Skiroławkach
wyd. Pojezierze, 1987

str. 149 (t. II)
Dopóki Antek przebywał w areszcie śledczym, nikt nie chciał przed kapitanem Śledzikiem zeznań składać, kainowego piętna na Antku nie dostrzegano, a tylko jego przyjemną powierzchowność, grzeczność i uprzejmość.